as, OK, ustaliliśmy protokół rozbieżności i każdy, bez urazy, pozostaje przy swoim...
Poniżej zaś wklejam ciekawy post z innego forum na temat hutmena - myślę, że warto się z nim zapoznać...
"/.../ pytasz o życie ze spółką z rynku 'zeszłą"?Myślę, że jak ktoś chce mieć w portfelu spółki niepubliczne, to wchodzi do 'zwykłej' SA, albo Sp. z o.o. Ci, co przyszli na giełdę, koncentrują się na innym obszarze problemów.A jak się będzie żyło z niepubliczną spółką w portfelu? Myślę, że ciężko.
- Na początku jest kwestia odpowiedzi na wezwanie. Jeśli Wzywający zbiorą 90%, to zrobią squeeze-out. I będzie po temacie.
- Jeśli nie, to pozostaje problem uchwały o dematerializacji. Wzywający mają 65,23%, więc teoretycznie jest ona do obalenia. Ale jeśli na Walnym stawi się parę groszy mniejszościowych, to uchwała przejdzie bez problemu. Potrzeba 4/5 głosów przy obecności 50% kapitału.
- Dalej zwróć uwagę na proponowaną zmianę w statucie. Zdematerializowane akcje mają być imienne. Czyli akcjonariusze większościowi chcą mieć zapewne dostęp do danych mniejszościowych. Być może, żeby mieć możliwość późniejszego złożenia oferty odkupu. Gdybanie.
- Nasuwa się pytanie, co statut mówi o zbywalności akcji imiennych, ale nieuprzywilejowanych. Jesteś zainteresowany sprawą - sprawdź. Nie wiem, czy w ogóle da się to w naszej jurysdykcji ograniczyć. Chcesz, sprawdź w Kodeksie Spółek Handlowych. No i w zależności do tego, co znajdziesz, otwarta jest kwestia przyszłych zmian statutu. Ustanowienie reguł pierwokupu na przykład.
- Dalej: raportowanie. Spółka przestaje być publiczna, więc przestaje podlegać obecnym obowiązkom informacyjnym. Jeśli chodzi o finanse, będzie robić sprawozdania okresowe, bo spółki nadrzędne są notowane i robią raporty śródroczne. Ale sama nie będzie musiała swoich nigdzie publikować. Tylko raport roczny. I to bynajmniej nie przez ESPI. I to też nie wiadomo, czy się będzie wywiązywać, bo u nas obowiązek publikacji kuleje. Skarbówka swój egzemplarz dostaje, a sprawy obywateli Państwo Polskie nadal ma w głębokim poważaniu. Lektura o finansach raz do roku? Będzie można się czasem zdziwić.
- Zakładając, że Grupa będzie chciała jednak pozbyć się mniejszości i skupować akcje z rynku niepublicznego, cały czas grozić Ci będzie przyszły squeeze-out. jak tylko osiągną minimalny limit posiadanego kapitału. Problem w tym, że jeśli korporacja zrobi z Twojej firmy tzw. cost center (co przy profilu produkcyjnym jest całkiem możliwe), dywidendy nie zobaczysz nigdy. Bo będą straty. Mało tego, wycena będzie coraz gorsza. Bo będą straty. Może więc lepiej, żeby ten squeeze-out odbył się, gdy będą jeszcze obowiązywać limity cen z wezwania.
- Możesz oczywiście jeździć na Walne, zaskarżać uchwały, czytać Monitor, żądać, walczyć itp. itd. Tylko czy to jest ten fun, po który przyszedłeś na giełdę?
Mogę się oczywiście mylić. Firma, pozbawiona giełdowego balastu, nabierze wiatru w żagle, będzie robić świetne wyniki i dzielić się z Tobą zyskiem. Corporate governance będzie wzorcowe. Zresztą to i tak będzie akademicki problem, bo nie będzie żadnych konfliktów i zastrzeżeń ze strony mniejszości. Tylko jakie jest prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw? Wydaje mi się, że zamiar zdjęcia firmy z giełdy to jasny i czytelny sygnał, czy akcjonariusze mniejszościowi są mile widziani w spółce.
A może wezwanie się nie uda i odpuszczą. Target jest dość daleki: 30+%. A może podbiją cenę, bo im zależy. Decyzja, co zrobić i ryzyko są Twoje i tylko Twoje.
Natomiast uważam, że życie z papierem po giełdowym życiu ma się nijak do inwestowania na rynku. Ale to moja osobista opinia."