To fakt, inflacja była spora i koszty budowy oraz wynagrodzeń przez czas Covid-u i wojny na Ukrainie wzrosły.
Tylko, że były one prawie całkowicie nominalne, ponieważ w dużej części zaprzestano wytwarzania dóbr przez zerwanie łańcuchów dostaw i częściowo też świadczenia usług, co zmniejszyło realną sferę gospodarczą.
Tylko, że pandemii już nie ma, a wojna na Ukrainie nie posunęła się raczej jak dotychczas w kierunku zagrażającym krajom na zachód od niej i może już niedługo zostanie zawarty pakt pokojowy, o co starają się najbardziej m. in. USA.
Stąd procesy inflacyjne powinny być już nieco niższe niż są obecnie. Ja bym powiedział, że gdyby gospodarka funkcjonowała dobrze, to mielibyśmy już kilkuprocentową deflację i wyższy od obecnego poziom realnego PKB.
A tak wygląda na to, że usprawnienia gospodarcze ograniczają się prawie jedynie do wymiany kadr na sprzyjające obecnie rządzącym. I dojenie ojczyzny trwa dalej. Jak nie będzie poprawy to myślę, że obecna koalicja rządząca nie dotrwa do końca kadencji.
Najwyższy czas na trwałe zmiany polityczne, ustrojowe, międzynarodowe i społeczno-gospodarcze.