Nareszcie, witaj Johnnie.
Lepiej z mądrym zgubić niż z mniej mądrym znaleźć.
Zaimponowałeś mi nie tylko świetną orientacją w sprawach kodeksowych, ale i dystansem do naszych wcześniejszych wpisów, w których nie zawsze się zgadzaliśmy. Grunt to się różnić, ale i szanować. Jestem pod wrażeniem analiz, a z wnioskami nie zawsze się zgadzam. Biorę jednak poprawkę, że niekiedy wnioski mają wywołać określone reakcje, a nie odzwierciedlają własnych poglądów ;-).
Na IZO dziać się może wszystko, tu się zgadzam.
Tam, gdzie rządzą nastroje i nadzieje na wielkie skoki kursu, zawsze będą gracze liczący na szczęście. Tak jest przecież w kasynach, grach liczbowych, bingo, itd.
Wejście Patrowicza oznacza tylko jedno, gwarancję braku przewidywalności kursu IZO w całkowitym oderwaniu od fundamentów. W jego interesie leży robienie wielkich nadziei akcjonariuszom i wysyłanie różnych komunikatów osbiście lub przez podstawionych żołnierzy na forach.
Gdyby nie ciężar ubiegłorocznej straty i dziwny układ właścicielski z konkurentem jako głównym akcjonariuszem, realną wartość IZO odzwierciedlałby kurs między 20 i 30 zł za papier. Nie wyklucza to dużych wyskoków ceny w górę i w dół od tego przedziału i po zjawił się Patro. Czy to nie zastanawiające, że Kark, uchodzący słusznie za człowieka, który ma nieprawdopodobnego nosa, całkowicie wycofał się z tej spółki? Chciał pewnie przejąć IZO, a gdy coś nie poszło, wycował się z kilkukrotnym przebiciem ceny zakupu. Tylko, że Kark jest inwestorem w odróżnieniu od Patro, który jest spekulantem i z pewnością pod obserwacją KNF.
Pozdro,
P.S.
Pozwól, że odpowiem jeszcze krótko Grześkowi.
Nie mam zamiaru kupować, czyli łapać spadających noży. Swój kapitał i zyski "zkeszowałem" na maksymalnym pułapie (miałem tu odrobinę szczęścia) i poczekam z ponownym wejściem 2, 3 miesiące, bo nie jestem day-traderem. Po prostu nie mam na to czasu.
Ciebie też pozdrawiam,