Dnia 2025-10-11 o godz. 15:28 ~ja napisał(a):
> Wow sporo dowiedzieliśmy się o gospodarce Niemiec, to teraz może troszkę o gospodarce Polski, wielka nie jest więc krótko, gdyby nie gospodarka Niemiec, która z Polski odkupuje około 80% wytwarzanych produktów, to naszej by nie było. Zrozumcie to w końcu, ich gospodarka, a raczej nasza jest ściśle powiązana z ich gospodarką, gdyby Niemcy nie odbierali od nas wytwarzanych produktów, to nikt by ich nie odebrał nawet Rosja. Pokłońmy się nisko naszemu zachodniemu sąsiadowi, że chce z nami współpracować, a nie opluwajmy go.
Ojej..., zabolała przysłowiowa "prawda w oczy" jakiegoś niemieckiego pieska... Bo się przejmę...
Po 1. Tematem nie była Polska, a Niemcy. To czego nie zrozumiałeś, co? IQ nie wystarcza, by nawet takie rzeczy pojmować? No to skoro nie wystarcza ci inteligencji, to z czym chcesz do dyskusji startować?
Po 2. Jest kompletną bzdurą gadka o "gospodarce Niemiec, która z Polski odkupuje około 80% wytwarzanych produktów". Eksport do Niemiec stanowi 27% polskiego eksportu, a nie 80%. Przy czym, należy uznać (i dawno temu powinno być tak uznane), że jest za wysoki, więc powinno się zacząć szukać innych rynków zbytu dla części tego eksportu do Niemiec, lub zwiększać eksport na innych kierunkach w celu zmniejszenia procentowego udziału eksportu do RFN w całkowitym polskim eksporcie, zamiast ślepego włażenia Niemcom w cztery litery (BTW, tu znaczną winę ponosi lenistwo polskich menadżerów i właścicieli firm, którym po prostu było wygodnie się nie wysilać w poszukiwaniu innych rynków zbytu czy innych możliwości rozwoju). Należy bowiem – obok zwykłego zdrowego rozsądku – wyciągać wnioski z np. niemieckich błędów uzależniania się od innego państwa (np. surowce energetyczne ze wschodu, chiński rynek zbytu itp.), a nie je powtarzać.
Po 3. Podobnie jak polska, niemiecka gospodarka jest w pewnym stopniu uzależniona od nas. Jakie byłyby dla niej – i tak ledwo dziś dyszącej – straty, gdyby z dnia na dzień stracili polski rynek zbytu oraz czym by zastąpili import z Polski (często kluczowy dla produkcji niemieckich firm, bo dostarczamy np. różne podzespoły do produkowanych w Niemczech rzeczy, zorganizowanie alternatywnego łańcucha dostaw nie jest prostą sprawą i zajmuje lata)? Niemiecka gospodarka jest większa i silniejsza od polskiej, ale to nie jest tak, że Niemcy są przez to kimś, kto może sobie dyktować warunki, jakie mu tylko się zachce. Oni od nas także mogą dotkliwie "oberwać" właśnie przez wzajemne zależności. Oczywiście byłaby to szkoda dla obu stron, ale należy pamiętać, że geopolityczne i gospodarcze interesy Niemiec i Polski nie są i nigdy nie były zbieżnymi. Gdzie można, tam należy współpracować, gdzie można, tam należy minimalizować wpływ Niemiec na naszą gospodarkę, a interesy państwa należy prowadzić bez żadnego oglądania się na Niemcy (czy na kogokolwiek innego). Tylko w pewnych kwestiach (np. bezpieczeństwa, przy czym akurat w tym wypadku Niemcy są bardzo złym sojusznikiem, no ale świat nie jest idealny) "jedziemy na jednym wózku", reszta jest całkowicie odrębna. A w ostatecznym rozrachunku liczy się wyłącznie interes własny, i to, że się np. "Niemcy obrażą" (czego i tak nie zrobią, bo oni, pomimo swoich wad mentalnościowych, też umieją liczyć) nie powinno nas w ogóle obchodzić. Biznes jest biznes.
Po 4. Niemieckie błędy – o których była mowa w poprzednim komentarzu – odbijają się i odbiją w przyszłości na całej UE. Konstruktywna krytyka (a najlepiej skuteczne blokowanie na szczeblu UE) tego niemieckiego postępowania więc jest niezbędna i wskazana. I to w zasadzie we wspólnym interesie. A ty, jak chcesz, możesz codziennie "robić ustami" Niemcom, kogo to obchodzi, że masz taką mentalność, zakompleksiony parobku.
PS. Zresztą, poza wszelkimi innymi problemami, tam stopniowo będzie się robił "kalifat" (ze wszystkimi negatywnymi tego skutkami, także dla gospodarki niemieckiej), a to oznacza stopniowy upadek gospodarczy Niemiec. Tym bardziej więc nie należy się bardziej wiązać gospodarczo z nimi i w miarę możliwości szukać gospodarczych alternatyw. Bo nas, jak topielec, pociągną za sobą. Świat się zmienia, trzeba za tym nadążać i myśleć z wyprzedzeniem.