Mortimerze, owszem, jestem do przodu (choć na razie tylko teoretycznie) i nie miałabym nic przeciwko aby tak pozostało. A przy takim podejściu do inwestorów to mało realne. I też wyobraź sobie, że jako akcjonariusz chciałabym aby również moja spółka jednak coś wreszcie skończyła. Baja też o ile nie mylę nicka czeka na „swojego Disneya”. Rozumiem, że dla ciebie wszystko jest ok, ale może nie dla każdego świat kończy się na rozdmuchanym kursie?
Dla mnie to nie jest ok. Spółka sama podkopuje swoją wiarygodność zamiast ją budować. Coraz trudniej jej będzie o kolejnych inwestorów, bo z każdym następnym niedotrzymanym terminem bardziej przypomina słynny tu macrogames