Oczywiście że spółka musi pokazać wyniki. Jjesteśmy na rynku kapitałowym, nie na forum fanów. JDM nie ma być przełomem dlatego, że w kilka dni musi udowodni swoją wartość ale dlatego, że może otworzyć zupełnie nowy rozdział w działalności Gaming Factory. Są ku temu realne przesłanki. Mamy do czynienia ze stale rosnącym zainteresowaniem dla konsol, wstępnie dobrze ocenianym produktem, pipelinem kolejnych gier, prawdopodobnie dobrze przemyślaną monetyzacją po premierze (DLC, aktualizacje, bundle i przeceny ale o tym dowiemy się więcej z roadmapy JDM i nowej strategii) i prawdopodobnie postawieniem na rozwijanie spółki w kierunku emotorsportu. Zakładanie że osiągnięcie peaku na poziomie 10 tysięcy graczy w pierwszym tygodniu od premiery jest warunkiem absolutnym świetnych wyników finansowych to jakaś czarna magia. Rynek zna wiele przypadków w których gry z niższym peakiem generowały stabilne i wysokie przychody przez długi czas oczywiście pod warunkiem konsekwentnego wsparcia, rozwoju i wejścia na konsole. JDM to robi. Nie mówimy tu tylko o jednej grze tylko o zmianie strategii działania spółki, która chce budować segment motorsportu i zarabiać na nim w dłuższym horyzoncie czasowym. Zgadzam się, że obecnie rynek jest nieufny wobec gamedevu, ale tym bardziej nie można oceniać projektów przez pryzmat jednego wskaźnika (peaku na Steamie) i jednego dnia (premiery) lub pierwszego tygodnia. Gdyby tak inwestować, to żadna gra poza Elden Ringiem nie miałaby sensu. Wspominasz, że wcześniej GIF wypuszczało mało opłacalne gry. Zgoda. Ale każda spółka gdzieś zaczyna. GIF zaczyna dlatego tak niska kapitalizacja. Gdyby wszyscy myśleli tak jak Ty to CD Projekt nigdy nie wypuściłby Wiedźmina.