Pamiętajcie, że owa przyszła emisja to kapitał docelowy. To jest standardowe narzędzie, które spółki biotechowe powinny mieć "zabezpieczone", aby w razie potrzeby elastycznie móc odpalić transakcję. W USA emisję można niemal "trzasnąć" od ręki, jeśli ma się tzw. shelf registration i uprawnienia statutowe (zarząd i BoD). U nas albo się robi taki docelowy ("na przyszłość") albo trzeba żmudnie przed każdą emisją przejść całe zwołanie walnego, zgody itp. Dlatego takie narzędzie jak upoważnienie do zrobienia emisji jest spółce potrzebne, aby mogła zadziałać elastycznie. Fakt, że jest tam zapisane prawo pierwszeństwa nie oznacza, że nie można takiej emisji skierować choćby do podmiotu zagranicznego, nieobecnego dotychczas w akcjonariacie. Prawo pierwszeństwa to zapis wymagany np. przez instytucje i większych akcjonariuszy, aby zabezpieczyć się przed ewentualną emisją silnie ich rozwadniającą p niskiej cenie. Dlaczego piszę "większych akcjonariuszy"? - dlatego, że przepisy dot. podnoszenia kapitału i oferowania (a potem dopuszczenia tych akcji do obrotu) umożliwiają taką ofertę bez pisania prospektu (który oznacza koszty i czas) jedynie jeśli zachowane są określone zasady - inwestorzy profesjonalni (QIB, wpisani na listy w DM) lub zapis minimalnie za 100k eurasków.
Moim zdaniem to nie jest rola spółki, aby to tłumaczyć. To bardziej ogólne prawidła działania rynku.
Spółka w uzasadnieniu do uchwał napisała o tym parę słów.
Takie narzędzie powinna mieć każda spółka biotechnologiczna czy to w Polsce czy za granicą.