Ten komunikat to formalność ze strony zamawiającego. Nic nie oznacza moim zdaniem. Zamawiający wykonał łaskawie wyrok, który powinien był wykonać dużo wcześniej. Nie zawarł umowy choć według orzeczeń sądowych powinien i teraz czeka go proces z Inpostem.
Ja procesowałbym się o utracone korzyści. Jest to jedna ze składowych szkody jaką ponosi poszkodowany. Obejmuje to, co na skutek działania lub zaniechania zamawiającego powinien był zarobić, a czego nie zarobił choć powinien, bo tak orzekła sąd.
Prawnicy Inpostu wymyślili inną drogę i inną podstawę. Może bali się, że sąd naliczyłby tylko utracony zarobek od uprawomocnienia się ostatniego orzeczenia sądowego, a więc ta kwota nie objęłaby całego kontraktu, a jedynie proporcjonalnie część od wyroku do końca 2016 r.? Tego nie wiem, ale domyślam się, że tak i dlatego ich pozew ma inną podstawę. Sęk w tym, że to sprawa bez podobnych orzeczeń Sądu Najwyższego i będzie trwała 1-2 lata. Moim zdaniem Inpost wygra. Nie wiem tylko jaka będzie wysokość odszkodowania.