Moze to nie byl biznesmen tylko gosc z kabaretu. Tam tacy wystepuja. Ale ich Interpol raczej nie szuka, sa widoczni na scenie.
W LS to chyba nie ma umiaru w zadluzaniu firmy. To takie zarzadzanie przez gmatwanie. Wyobrazam sobie ze teraz wszyscy co mocza swoje konczyny w tej firmie, ze strachu przed utrata kasy, beda gotowi robic dalsze glupoty. W mysl zasady "jazda do przodu, a po nas chocby zgliszcza". Wiem, ze wiara czyni cuda, ale ten case sie do tego nie zalicza.