Dnia 2025-10-11 o godz. 16:40 ~Czyzby napisał(a):
> Wszystko to prawda,co napisałaś,tyle tylko, ze musisz zamienić w tym wywodzie Chiny z tzw. Zachodem. To my bedziemy blagac o humanitarne dostawy ryżu i cofamy się gospodarczo. Azji juz raczej nie dogonimy, zaden dobrobyt nikomu nie jest dany na zawsze. I to nam raczej grozi wojna, nie Chinczykom. Reszta sie zgadza
Nie rozśmieszaj mnie...
1. "Azji" nie musimy doganiać, bo to szeroko rozumiany Zachód przoduje gospodarczo, finansowo i technologicznie we współczesnym świecie. I tego nie odda. Przez ostatnie 30 lat, Zachód się trochę zapatrzył w "lewicowy humanitaryzm", ale właśnie bardzo szybko trzeźwieje i wraca do swojego XIX-wiecznego myślenia o polityce – bezwzględnie prowadzonej siłą dominacji nad światem (nie mówi się jeszcze o tym zbyt głośno wprost, ale to jest kwestia czasu, potrzebnego na to, by społeczeństwa Zachodu, mentalnie żyjące w lewicowych poglądach z lat 90-tych XX wieku, z powrotem urobić na tę modłę, kiedy Zachód postrzegał i prowadził politykę bardzo brutalnie; nie wierzysz, to sobie poczytaj tezy z niedawnego przemówienia sekretarza obrony USA do generałów – to jest dopiero początek powrotu do myślenia takimi kategoriami na szeroką skalę, bez względu na to, jaka w USA będzie administracja, i cały Zachód już idzie od lat w tym kierunku). Nie wspominając o tym, że połowa Azji (i to ta najwyżej rozwinięta) jest po stronie Zachodu, a druga połowa jest po stronie Chin tylko dlatego, że Chiny płacą (A mając własne wielkie problemy gospodarcze z powodu "wojny" z Zachodem, z czego teraz Chiny będą brać na opłacanie tych państw, co? A bez forsy nie ma tego rodzaju lojalności...), zaś pośrodku są Indie, które, poza stanięciem po stronie silniejszego, czyli Zachodu, bo to się po prostu opłaca, mają na pieńku z Chinami "od zawsze", więc za kim się opowiedzą?
2. Wojna w sensie konfliktu zbrojnego, nam grozi tylko wtedy, jeśli Chiny i ich wasal z kremla taką zdecyduje się nam wypowiedzieć. A żeby móc ją wypowiedzieć, musi być albo szalony, albo czuć się na siłach. A Chiny nie są w stanie militarnie konkurować z Zachodem już teraz, gdy są u szczytu potęgi, to tym bardziej nie będą w stanie tego robić, gdy Zachód się od nich odetnie, zostawiając ich z ich coraz bardziej upadającą gospodarką i pozostałymi kłopotami wewnętrznymi. Nie da się prowadzić wojny, a tym bardziej jej wygrywać, bez silnej i sprawnej, możliwie samowystarczalnej, gospodarki i przodowania w technologiach. A obu tych rzeczy Chiny nie mają i mieć nigdy nie będą (za to wraz z upadkiem gospodarczym skończą się pieniądze na utrzymanie tego, co mają dziś, to gdzie tu mówić o rozwoju). Zaś ich wasale nie są w stanie wygrać niczego. Mogą tylko utknąć na wojnie z takim państwem jak Ukraina, lub zostać zrównane z ziemią w tydzień, jak Iran całkiem niedawno miał tego zaledwie próbkę. To z czym chcesz razem z Chińczykami podskakiwać w takiej sytuacji? Musieli by być szaleni. A nawet gdyby byli, to Chińczycy również wtedy są w położeniu, w którym wojna im grozi tak samo jak nam. Bo to, czy ta otwarta wojna będzie, zależy od ich decyzji pójścia na taką, a nie da się wypowiedzieć wojny i nie brać w niej udziału. Natomiast, jeśli są na tyle szaleni, to i tak Zachód tę wojnę i tak wygra, bo ma wszystkie możliwe przewagi do tego potrzebne. Ma po prostu największy na świecie potencjał ludzki, technologiczny, finansowy, gospodarczy i militarny. Nikt się z tym nie równa. Tak jak Niemcy byli z góry skazani na klęskę w obu wojnach światowych, tak każde inne państwo jest skazane na klęskę, jeśli rozpocznie wojnę przeciwko tzw. Zachodowi. To się nie ma prawa udać, bo do tego trzeba mieć potencjał, a nie trochę ukradzionej technologii, zachodnią montownię na swoim terytorium i sitwę politruków na czele państwa, jak to mają Chińczycy i ich wasale. Kwestia jest tylko taka, kiedy te realia do Chińczyków dotrą. A myślę, że bardzo szybko zaczną docierać, bo za to zagrożenie, jakie Chiny Zachodowi właśnie uczyniły przy okazji tego ograniczania sprzedaży surowców ziem rzadkich, będzie szybka i bardzo bolesna odpowiedź – nastąpi taki swego rodzaju "strzał ostrzegawczy" pod ich adresem. To, co Chińczycy teraz zrobili, to albo głupota, albo desperacja (nadal nie wiemy, co było motywacją tego, by właśnie teraz Chiny się zdecydowały na ten krok). I oni za to drogo zapłacą.