Wygląda na to, że prezes wziął kredyt zabezpieczony wszystkimi swoimi akcjami. Wraz ze spadkiem kursu akcji spada wartość zabezpieczenia, więc bank musi sypać walorkiem w rynek, by odzyskać kasę. Sypiąc w rynek zwala kurs akcji i spirala się napędza. Takie perpetuum mobile, do czasu aż prezio będzie goły i wesoły. Tylko że wtedy kurs będzie groszowy.
Nic dziwnego, że Kasi puściły nerwy widząc, w jakim stanie małżonek zostawił/zastawił "srebra rodowe".