Oczywiście żartuję, bo ani Przemyśl nie będzie moją przystanią życiową do końca żywota - ileż można szlifować te bruki Franciszkańskiej i Kazimierzowskiej, albo patrzeć na młodzież chlejącą nad Sanem browar, rozbijającą opróżnione butelki o nadbrzeżne kamienie … no ile?, ani też Polna nie będzie na zawsze papierem wiodącym w moim portfelu, papierem numero uno. Trzeba sobie powiedzieć jasno: ślubu z nimi nie brałem, a jak będzie tylko ku temu okazja, to trzeba ją łapać i brać to co bardziej atrakcyjne, czyli w przypadku papierów na giełdzie to co tańsze i bardziej dynamiczne. Dlatego unikam jakichkolwiek deklaracji typu: sprzedam akcje Polnej jak będą po 70, a najlepiej po 150 złotych, bo wiem, że jak Polna będzie po te 70 zł (a niech tam, niech sobie i będzie), to inne papierzyska mogą być już względnie tańsze. Kto będzie chciał ryzykować dalsze +100% zysku, jeżeli w tym samym momencie nadarzy się znakomita okazja jeszcze większego zarobku? No kto? Na pewno nie ja.