Zmiana w Pałacu Prezydenckim w Warszawie komplikuje plany Berlina na odbudowę relacji z Polską. Nawet Donald Tusk, zwolennik współpracy z Niemcami, musi uważać na swoją retorykę, pisze Nick Alipour z EURACTIV.com.
Nowy koordynator ds. relacji z Polską w rządzie Niemiec, Knut Abraham, zdążył się nacieszyć swoją funkcją zaledwie trzy dni, gdy jego rola dosłownie z dnia na dzień stała się znacznie trudniejsza.
W niedzielę 1 czerwca poseł CDU (Christlich Demokratische Union) siedział do późna, słuchając radiowej relacji z wieczoru wyborczego w Polsce… aż usnął.
Jak wszyscy pamiętamy, pierwsze sondaże exit poll, opublikowane zaraz po zamknięciu lokali wyborczych o godz. 21:00, wskazywały na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Jakież musiało być zdziwienie Knuta Abrahama, gdy obudziwszy się następnego dnia, odkrył, że wygrał jednak Karol Nawrocki. Pierwsza myśl Abrahama była taka: „To będzie wyzwanie”.
Delikatnie powiedziane. Jako koordynator Abraham będzie musiał zmierzyć się z zadaniem odbudowy relacji dwustronnych, które są kluczowe dla architektury bezpieczeństwa Europy, a które znów obciążone są spuścizną II wojny światowej.
Abraham twierdzi, że rząd w Berlinie ma pomysły, jak tego dokonać, ale czas działa na jego niekorzyść. Jeśli niemiecko-polskich relacji nie uda się naprawić, może to pokrzyżować szersze wysiłki Europy na rzecz zacieśnienia współpracy wojskowej w ramach UE – i to właśnie wtedy, gdy zagrożenie ze strony Rosji się nasila.
Takiego scenariusza obawia się także Polska. – Jako dwa duże państwa położone w sercu Europy ponosimy ogromną odpowiedzialność za przyszłość UE i naszych społeczeństw. Nie możemy zawieść w tym zadaniu – podkreśla ambasador RP w Berlinie Jan Tombiński.