Jak patrzę na tą padlinę to mi się normalnie rzygać chce, a ile tu leszcza poległo to bóg jeden wie. Papier zasyfiony jak dupa sraczką, której nie ma komu powycierać, bo leszcz dalej siedzi cały dzień na kiblu i mimo, że już za bardzo nie ma czym srać, to dalej ciśnie na siłę i przez to leci gówniany deszcz a widoków na wyjście z kibla nie ma, bo jest gnój i kupa mułu.