Tyle czasu ma prezes, żeby znaleźć > 27 mln złotych na wykup obligacji. Czy znajdzie? W kasie takiej gotówki nie ma, więc jeśli obligatariusze nie zgodzą się na rolowanie, a Belgowie nie sypną groszem i pożycza, to czekają nas czasy cięższe niż obecnie.
Już od wielu lat żadna pozytywna informacja (sprzedaż CM, podpisanie umowy RT, zakończenie projektu Złota44 czy sprzedaż apartamentów w Koneserze) nie wywołała wzrostu kursu. Dlaczego tak się działo i dzieje? Dlatego, że kilkanaście lat spadków kursu skutecznie i na trwałe odstraszyło inwestorów. Niechęć inwestorów jest wzmacniana brakiem perspektyw na dywidendę, a to wyklucza pojawienie się inwestora instytucjonalnego, który zebrałby z rynku 5-10% akcji. Tacy byli wcześniej, ale ponieśli sromotną klęskę sprzedając akcje z 60-70% stratą. Każdy widzi, że w tej spółce jedynymi zarobionymi są członkowie zarządu, którzy od lat doją kase spółki - kreatywności im nie brakuje, czyż nie?:) O ile wcześniej można było pokładać nadzieje w dużych akcjonariuszach ( fundusze i p. Radziwiłł), o tyle dziś ja żadnej nadziei nie widzę. Członkowie zarządu są największym akcjonariuszem (oficjalnie ok. 34%), a drugim w kolejności jest OFE NN (ok. 10%). Ten układ w akcjonariacie sprawia, że żadna zmiana sposobu zarzadzania spółką nie jest możliwa bez zgody obecnych członków zarzadu-akcjonariuszy. Czy członkowie zarządu są zainteresowani zmianą stylu rządzenia? Nie są, ponieważ im jest dobrze, więc co tu zmieniać. A takie rzafdy jak dotychczasowe oznaczają, że gotówka będzie płynąc szerokim strumieniem do kieszeni prezesa i kumpli, a akcjonariusze nigdy nie zobaczą dywidendy. Nie zobaczą, ponieważ spółka będzie nieustannie finansować sie obligacjami, a te wykluczają wypłate dywidendy. A ponieważ zyski/przepływy z inwestycji pojawiaja sie bardzo rzadko, to gdy są, idą natychmiast na spłate wierzycieli (obligatariuszy i pożyczkodawców). A ponieważ jest ich mało, to nie tylko nie ma mowy o dywidendzie, ale spółka musi zaciągać kolejne zobowiązania, żeby mogła zacząć kolejne, długotrwałe i przez to mało lub wcale nierentowne inwestycji. No i żeby prezes z kumplami mogli się nadal tuczyć na pozostałym majątku spółki.
I dlatego ze spokojem przyglądam się harcom spekuły, która kupowała akcje przed rokiem, a teraz nie może ich sprzedać. To, że widzimy nieudolne próby podniesienia kursu na małych wolumenach obrotów wskazuje bezsprzecznie na tarapaty spekuły. Nie dość, że nie może ona sprzedać gorących papierów, to jeszcze sama musi kupować niewielkie ilości, żeby podtrzymać obrót, bo jego brak przez dłuższy czas wywoła podaż ze strony zrozpaczonej drobnicy.
Kurs będzie spadał, wolumeny obrotów będą niskie, nie wykluczam komornika w spółce po wystąpieniu pozwów o zapłatę wobec spółki złożonych przez obligatariuszy.
Tak jest moja spekulacja.:)