Jeden z wpisów poruszył ciekawy temat. Czy klienci Suchanka wiedzą że prefabrykaty jakie im dostarcza nie posiadają żadnych atestów, aprobat, certyfikatów jakości, są produkowane bez nadzoru osoby z uprawnieniami budowlanymi, bez badań laboratoryjnych betonu, który sami produkują w chałupniczo przerobionym węźle betoniarskim ( to jest mobilny węzeł przerobiony jeszcze za czasów Pajo przez pracowników!!!), na linii produkcyjnej nie przystosowanej i stworzonej do zupełnie innych celów, bez przestrzegania przepisów o ochronie środowiska (popłuczyny wylewane przed halę, woda dodawana do mieszanki betonowej prosto z Warty, filtry powietrza- jakie filtry? emisja pyłów prosto do atmosfery) ? I co jest jeszcze ciekawsze czy klienci tych deweloperów czyli właściciele lokali mają świadomość że posiadają takie nieruchomości? Przypomnę, że Prefa dostarczała i montowała prefabrykaty na różne inwestycje m.in wszystkich budynkach dla Arkropol: w Luboniu, w Poznaniu na ul. 5 stycznia, kilka budynków w Koninku, a teraz robi to w Luboniu i w Środzie Wlkp. Teraz Suchanek chwali się milionowymi kontraktami do Niemiec, i na rynek lokalny, czy na pewno klienci chcą Suchankowych prefabrykatów?
Po pierwsze to dużo kosztuje a wiadomo jak stoi imperium Suchanka, od dwóch lat nie ma kasy na księgowych żeby zrobić sprawozdania spółek z grupy, po drugie na tej linii do filigranów nikt nie przeprowadzi certyfikacji do produkcji ścian, żadna akredytowana jednostka certyfikująca się pod tym nie podpisze, nawet podstawowy zakładowy system kontroli jakości nie przejdzie w tych spartańskich warunkach, a po trzecie Suchanek jest tak oderwany od rzeczywistości że pewnie nawet nie wie że powinien je mieć.
Pracowałem dla Prefy przez dwa lata, a wcześniej wiele lat dla Pajo, na tym samym zakładzie. Nigdy nie było atestów, kontroli jakości, wszystko pracowało, było na bieżąco naprawiane i usprawniane, nigdy nie był to nowoczesny zakład produkcyjny, ekologiczny itp, Halinę wskrzeszaliśmy wielokrotnie, a jednak to były dwa światy, w Pajo nie było kolorowo, ciągle czegoś brakowało ale zaufanie do Prezesa Wnęka sprawiało że można było robić wszystko, wiedział co robi, miał wizję i plan, jak cos obiecał to było, w przeciwieństwie do Suchanka i jego zastępczyni, oni chcieli szybko zarobić, od początku mieli plan wyciągnięcia kasy i zostawienia wszystkiego. Nie mieli pojęcia co robią, na zewnątrz pokazywali jak bardzo są profesjonalni, a jedyne co potrafili robić profesjonalnie to wciągać nosem białko (Suchanek) i organizować imprezy i przywozić pączki na zakład (wice Suchanka). W Pajo było skromnie, jak dobrze było to raz w roku karp na święta w kopercie ale firma zbudowała przez ponad 20 lat pół Lubonia i Plewisk, Suchanek ze swoją Danutą wytrwali 2 lata i zbudowali dwa bloki. Przy Prezesie Wnęku było nie do pomyślenia, żeby pracownicy nie dostali wypłaty, ja na swoje zaległe pieniądze od Suchanka czekam od dwóch lat a on jakby nigdy nic się nie stało spokojnie biega sobie po Luboniu.