Pracowałem dla Prefy przez dwa lata, a wcześniej wiele lat dla Pajo, na tym samym zakładzie. Nigdy nie było atestów, kontroli jakości, wszystko pracowało, było na bieżąco naprawiane i usprawniane, nigdy nie był to nowoczesny zakład produkcyjny, ekologiczny itp, Halinę wskrzeszaliśmy wielokrotnie, a jednak to były dwa światy, w Pajo nie było kolorowo, ciągle czegoś brakowało ale zaufanie do Prezesa Wnęka sprawiało że można było robić wszystko, wiedział co robi, miał wizję i plan, jak cos obiecał to było, w przeciwieństwie do Suchanka i jego zastępczyni, oni chcieli szybko zarobić, od początku mieli plan wyciągnięcia kasy i zostawienia wszystkiego. Nie mieli pojęcia co robią, na zewnątrz pokazywali jak bardzo są profesjonalni, a jedyne co potrafili robić profesjonalnie to wciągać nosem białko (Suchanek) i organizować imprezy i przywozić pączki na zakład (wice Suchanka). W Pajo było skromnie, jak dobrze było to raz w roku karp na święta w kopercie ale firma zbudowała przez ponad 20 lat pół Lubonia i Plewisk, Suchanek ze swoją Danutą wytrwali 2 lata i zbudowali dwa bloki. Przy Prezesie Wnęku było nie do pomyślenia, żeby pracownicy nie dostali wypłaty, ja na swoje zaległe pieniądze od Suchanka czekam od dwóch lat a on jakby nigdy nic się nie stało spokojnie biega sobie po Luboniu.