O czym Wy tu mówicie!? Jakie wzrosty??? Ledwo wczoraj idę do spożwczaka w naszej wsi, a tam przed sklepem widzę siedzącą kobietę po omdleniu ledwo łapiącą powietrze. Ludzie ją cucą, ja się przyglądam i tak, rozpoznaję! Toć to pulchna pani Arletka z koła gospodyń wiejskich! Co się stało, Pani Arletko? pytam zatroskana. Kakao podrożało! ledwie się z siebie wykrztusiła nasza biedna gospodyni. Miałam upiec murzynka na odpust parafialny, solennie obiecałam to naszemu proboszczowi i gdy wszystko było gotowe, zaglądam do komody, a pudełko na kakao puste! Więc zadarłam kiecę i do sklepu lecę co prędzej nabyć bezcenny składnik, wyjaśniła jednym tchem. A tam, jak zobaczyłem cenę, aż mi się ciemno przed oczyma zrobiło i mnie zemdliło! Dopiero przed sklepem mnie dobrzy ludzie ocucili! I co ja teraz biedna pocznę? W życiu nie wyskrobię tak pokaźnej kwoty, by ten specyfik kupić! Nie stać mnie! Biedaczka aż załamała ręce z rozpaczy... Widzicie, jak wszystko podrożało? Skoro ludzi nie stać już na podstawowe produkty, to komu spółka je będzie sprzedawać???
Jedna pani Arletka nie, ale tysiące już tak! Przecież ceny rosną szybciej od wypieków pani Arletki! Trzeba ślepo zakochanym w kursie, by tego nie widzieć. Coraz więcej ludzi w sklepach będzie łapać z kieszenie wybałuszając oczy ze zdumienia, gdy zobaczą ceny produktów, które kupują na codzień! Już teraz spółka miała w pierwszym kwartale gorsze niż rok temu o tej porze. To dlatego, że bieda zaczyna pukać do wielu domostw, a pieniążków nie przybywa!
Elwirka daj se na wstrzymanie i skończ wymyślać te swoje historyjki, coraz mniej chętnych do oddawania akcji za bezcen, sama dywidenda przy tej cenie to pewnie będzie 10%
Pewnie, że nie! Bo jakbym zobaczyła tamtejsze ceny, to szczęka by mi opadła do samej ziemi, a oczy wyskoczyły z orbit! A okrzyk "Ździerstwo!"'niósłby się aż do Lwowa!
Miałam kiedyś kozę. Wyjątkowo narowista besta. Zawsze mi z zagrody uciekała i potem jeszcze sąsiadom w szkodę wchodziła i mnie na odszkodowawcze straty narażała! A to tylko dlatego, że jak się rozpędziła, to rogami zawsze ogrodzenie ze świerkowych desek w drzazgi przemieliła i hyc na wolność! Raz naprawiłam ogrodzenie, ale kozucha i drugi raz je bezlitośnie sforsowała i sąsiadom do pola sałaty się dobrała! Czekaj ty gadzino! powiedziałam wtedy i zbiłam nowy płot z twardych jesionowych desek i porządnym stalowym gwoździem je złączyłam. Tym razem kozucha, jak się ropędziła, tak od płotu bęc, mocno się odbiła! I już nigdy ogrodzenia mi nie powaliła! Podobnie jest poziomem 11,5 - 12. Kurs odbija się od niego, jak moja koza od ogrodzenia. Możecie sobie głową uderzać w tę barierę, a nigdy jej nie przebijecie! Zbyt solidna to dla Was przeszkoda! A to wróży jedno - popyt spuchł, czyli wracamy do rozsądnej wyceny!