Na to wygląda. Przyjrzeliśmy się cenom kilku produktów, które stanowią codzienne zakupy. Co się okazało? Większość z nich jest dziś tańsza w Niemczech niż w Polsce, mimo że tam średnia płaca jest znacznie wyższa. Dlaczego tak się dzieje? Jedną z przyczyn jest tanie euro, które sprawia, że dla Polaków korzystniej niż jeszcze kilka miesięcy temu wypada przelicznik złotówki na euro. Druga rzecz to inflacja, która w Polsce zwiększyła się w ostatnim czasie. Ale jest też grupa produktów, głównie kosmetyków i chemii gospodarczej, których ceny w Niemczech były od lat konkurencyjne w stosunku do naszych. Dziś te różnice w cenach jeszcze bardziej się pogłębiły.
Jak tłumaczą je sami producenci? – Różnica w cenie balsamu Dove może wynikać z poziomu marż stosowanych w poszczególnych krajach, przez różnych dystrybutorów, jak też sieci handlowe. Na pewno nie wynika z różnicy cen, po jakiej Unilever sprzedaje swoje wyroby w różnych krajach – powiedziała nam Izabela Sadowska z działu PR Unilever, producenta balsamu, który niemieccy konsumenci kupują o blisko połowę taniej niż polscy. Warto tu jednak zaznaczyć, że przytaczane przez nas ceny balsamu sprawdzaliśmy w sklepach tej samej sieci – Rossmann w Warszawie i w Berlinie. Co na to producent? – Chyba jakimś wytłumaczeniem może być fakt, że rynek w Niemczech jest dużo bardziej konkurencyjny od rynku polskiego, skala zakupów jest też zdecydowanie wyższa i to – oprócz różnicy w wysokości marży – wpływa moim zdaniem na wyższy poziom cen większości zarówno kosmetyków, jak i środków czystości w Polsce – mówi Sadowska.
Pozostali producenci, którym zadaliśmy pytania dotyczące różnic cen, w ogóle nie udzielili odpowiedzi. Tak więc zamiast zbędnych pytań, lepiej od razu pojechać do Niemiec na zakupy.
Piotr Koluch
Więcej na: www.swiatkonsumenta.pl


























































