Nasz rząd chętnie wspiera ukraińską opozycję ciepłym słowem, ale o pożyczaniu pieniędzy nie chce słyszeć. Dlaczego nie chcemy udzielić Ukrainie ekonomicznego wsparcia?

Źródło:iStock/Thinkstock
W poniedziałek Jurij Kołobow, pełniący obowiązki ministra finansów, zwrócił się do naszego rządu z prośbą o pilną pomoc finansową na regulowanie bieżących zobowiązań. Potrzeby Ukrainy są szacowane na 35 miliardów dolarów.
Jak analizuje "Puls Biznesu", Polskę teoretycznie stać na to, aby pilnie pożyczyć Ukrainie choćby kilka miliardów złotych. Jak czytamy, nasza gospodarka rośnie szybciej od założeń, dzięki czemu w budżecie jest kilka miliardów złotych luzu. Gdyby pod hasłem pomocy dla Ukrainy obniżyć wydatki budżetowe o 1 procent, dałoby to kolejne 3 miliardy złotych. W ten sposób bez większego ryzyka dla stabilności budżetu można by stworzyć "polski" program dla Ukrainy na 10 miliardów złotych.
Polski rząd jednak nie pali się do pożyczania pieniędzy sąsiadowi, bo wspieranie gospodarki ukraińskiej w jej obecnej formie może być ryzykowne. Żeby więc bezpiecznie pożyczyć pieniądze Ukrainie, Polska musiałaby dołączyć do umowy określone warunki, oznaczające zobowiązanie się ukraińskiego rządu do konkretnych reform. A taki układ byłby trudny do przyjęcia zarówno w Kijowie, jak i w Warszawie.
Znalezienie rozwiązania dla Ukrainy nie będzie łatwe
Znalezienie sposobu jak pomóc ukraińskiej gospodarce nie będzie łatwe - uważa Piotr Kuczyński z Domu Inwestycyjnego Xelion. W jego opinii, przede wszystkim trzeba zobaczyć jaki rząd powstanie u naszych wschodnich sąsiadów, jakie reformy będzie chciał przeprowadzić i kto je będzie gwarantował. Zdaniem Kuczyńskiego, zmiany takie, jak przeprowadzono w Polsce za czasów Leszka Balcerowicza, na Ukrainie mogłyby doprowadzić do kolejnych protestów. Piotr Kuczyński dodaje, że Rosja tak łatwo nie pogodzi się z traceniem wpływów na Ukrainie.
| » Ukraina jest bankrutem. Jej dług wobec Rosji sięga 30 mld dol. |
Wczoraj premier Donald Tusk powiedział, że Polska będzie wspierać Ukrainę, ale czy będzie to pomoc finansowa i w jakiej wysokości, na razie nie wiadomo. W jego opinii, Zachód musi najpierw wiedzieć na co pieniądze dla Ukrainy będą przeznaczone. Pomoc musi być też proporcjonalna do możliwości, jakie ma dany kraj, a nie do bliskości położenia - mówił premier. Jak dodał, wspieranie Ukrainy leży w interesie Polski, ale nie może to być pomoc za wszelką cenę. Będziemy działać tak, by pomóc Ukrainie i pomóc Ukraińcom w budowie państwa demokratycznego i stabilnego, jednocześnie nie narażając żadnego interesu polskiego na szwank - podkreślił.
IAR/"Puls Biznesu"/mag/to/

















































