

Niedobór pracowników to problem równie poważny, co bezrobocie. Tymczasem, jeśli obecna sytuacja nie ulegnie gwałtownym zmianom, to do 2030 r. w Polsce brakować będzie aż 24 proc. osób do pracy – wynika z raportu firmy doradczej Boston Consulting Group.
Żeby rozpoznać luki i nadwyżki na rynku pracy BCG przyjrzała się czterem głównym czynnikom, które mają na niego największy wpływ. Analiza "The Global Workforce Crisis” dotyczyła 25 rozwijających się krajów, z gospodarką wschodzącą do 2030 r. Przeprowadzono symulację podaży pracy, popytu na pracę, nadwyżek i luk oraz oceniono działania interwencyjne. Chociaż do 2020 r. wiele krajów wciąż będzie odczuwać nadwyżkę pracowników, to już do 2030 r. zamieni się ona w ogromny niedobór, którego całkowite koszty sięgną 10 bilionów dolarów.
W Wielkiej Brytanii nie zabraknie rąk do pracy
Wśród krajów, które nie powinny martwić się niedoborem pracowników znalazły się: Szwecja, Szwajcaria, Wielka Brytania, Argentyna, Brazylia, Kanada, Meksyk, Stany Zjednoczone, Australia, Indie, Indonezja, Arabia Saudyjska, Turcja oraz Egipt.
Ciekawe są przy tym porównania gospodarek, które obecnie są do siebie podobne, jednak zmierzają w zupełnie innych kierunkach. Jako przykład opisano w raporcie zestawienie sytuacji Włoch i Wielkiej Brytanii. W obu tych krajach, populacja osób aktywnych zawodowo wynosi ok. 25 milionów, spośród 40 milionów osób w wieku od 15 do 64 lat. Chociaż obecnie problem bezrobocia występuje zarówno w jednym, jak i drugim kraju, to prognozuje się, że w przyszłości Włochy, w których tempo starzenia się społeczeństwa jest najwyższe w Europie będą miały poważny problem z niedoborem pracowników (0,9 miliona osób), podczas gdy w Wielkiej Brytanii wystąpi ich nadmiar.
Polska jak Japonia i Rosja
Badanie BCG obrazuje stopniowe kurczenie się zasobów kadrowych, jakie czeka nas do 2020 r. Pierwsza fala uderzy najbardziej w Polskę, Niemcy, Hiszpanię, Japonię i Rosję. Przy założeniu, że kraje te utrzymają dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego, a trendy demograficzne nie ulegną zmianom, do 2030 r. liczba pracowników ulegnie jeszcze większemu uszczupleniu. Stopniowo zacznie ich też ubywać w innych państwach, takich jak Włochy, Holandia, Chiny czy Korea Południowa.

Wykres: nierównowaga na rynku pracy w Polsce do 2030 roku. Linia zielona – popyt na pracę (przerywana – w perspektywie 10 lat, ciągła - w perspektywie 20 lat), linia pomarańczowa – podaż pracowników. Źródło: „The Global Workforce Crisis”, Boston Consulting Group.
Prawdziwy kryzys wystąpi pod tym względem w Niemczech, gdzie do końca 2020 zabraknie 2,4 mln, a już w 2030 r. 10 mln pracowników. Autorzy badania zaznaczają jednak, że w przypadku niektórych krajów, takich jak Rosja, która w latach dziewięćdziesiątych odznaczała się spadkiem PKB, rzeczywista sytuacja może okazać się lepsza niż prognozowana, z uwagi na poprawę sytuacji gospodarczej.
Sytuację Polski przedstawiono w bardzo dobrym świetle, bowiem podkreślono, że był to jedyny kraj w Europie, któremu udało się uniknąć recesji. Zdaniem BCG znacząco zyskaliśmy na tym, że od 20 lat nasza gospodarka ulega nieustannej liberalizacji, a w 2004 r. przystąpiliśmy do Unii Europejskiej. Utrzymanie takiego tempa rozwoju wiązać się będzie niewątpliwie z większym zapotrzebowaniem na pracowników, jednak zgodnie z prognozami grozi nam nierównowaga na rynku pracy (patrz: wykres).
Justyna Niedbał

















