Australijska policja uważa, że oszustwa związane z kartami zbliżeniowymi przyczyniły się do znacznego wzrostu liczby przestępstw w kraju. Użytkownicy takich kart nawet nie zdążą się zorientować, kiedy taka karta zostanie im skradziona i wykorzystana – twierdzi tamtejsza policja.
W Australii karty zbliżeniowe umożliwiają zakupy na kwotę do 100 dolarów bez konieczności podawania kodu PIN. Przestępcy wykorzystują ten fakt w celu dokonywania małych transakcji, bez świadomości właściciela karty. – Rozumiem, że taki jest model biznesowy, ale z pewnością da się jeszcze bardziej zabezpieczyć takie transakcje – twierdzi cytowana przez serwis news.com.au przedstawicielka australijskich służb bezpieczeństwa.
Emitenci kart nie widzą problemu. – Instytucje finansowe nie robią nic w celu zapobiegania przestępstwom. Stwierdzenie „Pokryjemy koszty, nie martwcie się” jest niewystarczające – twierdzi tamtejszy minister odpowiedzialny za policję.
Australijski związek banków uważa, że zabezpieczenia są wystarczające. Tłumaczy, że karty wyposażone są w inteligentne systemy, które wykrywają podejrzaną aktywność.
W Polsce, ciepło przyjęte karty zbliżeniowe nie są uważane za niebezpieczne. Statystyki oszustw, którym padają użytkownicy zbliżeniówek są nieznaczne. - Kradzież danych i spreparowanie kart nie jest możliwe – tłumaczy prezes zarządu First Data Polska w rozmowie z Wojciechem Boczoniem, ekspertem Bankier.pl
W celu zabezpieczenia interesu użytkowników płatności bezstykowych działa również NBP. Wydana zostałarekomendacja, dotycząca bezpieczeństwa takich transakcji, która zobowiązała banki do wyłączania tej funkcjonalności kart na rzecz klienta. Jeśli bank tego nie zrobi – ponosi pełną odpowiedzialność za kradzieże z wykorzystaniem kart zbliżeniowych.
Mateusz Gawin, Bankier.pl