Na rynku płatności mobilnych w 2013 r. pojawili się silni gracze. Inicjatywę przejęły banki i to do nich będzie należeć kolejne 12 miesięcy. Nie oznacza to jednak, że ubędzie chętnych, by na rozwijającym się rynku wykroić kolejne nisze.

Źródło: Thinkstock
Niebankowi gracze wejdą w ściślejsze związki z detalistami. Ci z kolei będą musieli coraz poważniej myśleć o wyzwaniach stwarzanych przez zamazujące się granice pomiędzy handlem w fizycznych placówkach a e-commerce i m-commerce.
W pierwszej połowie roku faktem stanie się przymierze kilku banków komercyjnych zbudowane wokół PKO BP i aspirującego do miana mobilnego standardu projektu IKO. Nowy gracz będzie musiał zmierzyć się z kilkoma formalnymi przeszkodami, ale po uzyskaniu niezbędnych pozwoleń może stać się godnym konkurentem Visy i MasterCarda na krajowym mobilnym podwórku.
Jeśli rozwój m-płatności spod znaku "IKO plus" przyspieszy na tyle, żeby pozostawić daleko w tyle inicjatywę PeoPay Pekao SA, to nie można wykluczyć, że drugi z największych polskich banków zdecyduje się na pakt z dotychczasowymi konkurentami. W takim scenariuszu będzie można w końcu mówić o konsolidacji na arenie, na której dotąd dominującym trendem było raczej rozdrobnienie i fragmentacja.
Organizacje kartowe, w obliczu naporu ze strony zrzeszających się banków, zdwoją wysiłki w promowaniu mobilnych płatności NFC. Być może na rynku pojawi się w końcu długo wyczekiwane rozwiązanie Visy. Współpraca MasterCarda z operatorami komórkowymi pozwoli większej liczbie klientów umieścić swoje karty w telefonach. Bankowcy, dostrzegając rosnącą popularność nowszych urządzeń posiadających moduł NFC, będą chętniej podejmować wysiłek integracji z portfelami. Sprzyjać temu będzie stale rosnąca sieć akceptacji - terminal bez funkcji zbliżeniowej powoli zacznie stawać się przeżytkiem.
Na kondycję rynku płatności mobilnych mocno wpłynie obniżka stawek interchange. Już w lipcu cięcie opłat stanie się faktem. Z punktu widzenia handlowców karty staną się tańsze, a ich alternatywy nieco mniej atrakcyjne. Nie musi to jednak oznaczać, że nagle znacząco przybędzie punktów, w których zapłacimy plastikowym pieniądzem. Najmniejsi akceptanci nadal będą minimalizować koszty i z nieufnością podchodzić do wszystkiego, co nie jest gotówką. Jeśli płatnościom mobilnym towarzyszyć będą tanie i łatwe do uruchomienia narzędzia akceptacji (np. aplikacje mPOS instalowane na telefonach), to można spodziewać się, że innowacje zdobywać będą kolejny rynkowy przyczółek.
Michał Kisiel, analityk Bankier.pl





























































