Aparat cyfrowy, odtwarzacz mp4, konsola do gier za tysiąc złotych, laptop za kilka tysięcy, czterokołowiec a nawet…operacja plastyczna. Gałąź gospodarki związana z biznesem pierwszokomunijnym rośnie z roku na rok i coraz bliżej jej do branży weselnej.
W całej branży komunijnej kryzysu nie widać. Moda na coraz droższe prezenty i coraz wystawniejsze imprezy zaczyna przybierać rozmiary biznesu ślubnego. Niejednokrotnie zdarza się, że rodzice „komunisty” jak i zaproszeni goście hołdują przekonaniu „zastaw się, a postaw się” i przeznaczają maksymalnie środki na organizację całej uroczystości. Nawet za cenę zaciągniętego kredytu. Już od marca fora internetowe przeżywają oblężenie. Ciocie, wujkowie, chrzestni zastanawiają się co kupić. A jeśli nie kupić, to ile pieniędzy włożyć do koperty.
Przyjęcie już nie w domu
Najważniejsze jest przyjęcie. W najlepszych lokalach miejsca rezerwuje się nawet na kilka lat naprzód. Na bardzo skromne przyjęcie na dziesięć osób w takim modnym miejscu trzeba wydać przynajmniej 1200 złotych. Jeśli gości ma być więcej, a impreza bardziej wystawna, koszty są kilkukrotnie wyższe. - Pierwsza Komunia nie jest już dziś tylko przeżyciem duchowym. To biznes. Wszystko opiera się o kasę. Myśli się o pieniądzach, o tym kogo i gdzie zaprosić. Co kupić w prezencie. Rodzice sami się nakręcają – przyznaje pani Maria z Warszawy, której córka w tym roku przystąpi do Pierwszej Komunii.
Jak na weselu, a na deser operacja
Dla wielu rodziców całkiem normalne jest zamówienie dla dziecka wizyty u fryzjera i kosmetyczki. – Zdarzają się mamy, które chcą zrobić córce pasemka, a nawet trwałą ondulację – mówi właścicielka jednego z markowych salonów fryzjerskich z Krakowa. Kilka lat temu media opisywały historię dziewięciolatki, którą mama zaprowadziła do solarium, bo chciała, żeby opalenizna pięknie harmonizowała z bielą komunijnej sukni. Właścicielka solarium, ze względu na zdrowie dziecka, odmówiła. To jednak jeszcze nic w porównaniu z zabiegami upiększającymi. Znana jest historia, że przed okresem komunijnym kilku drugoklasistom z regionu łódzkiego poprawiano nosy, uszy i likwidowano przebarwienia. Rodziny pożyczały nawet pieniądze z banku na zabieg. Warto jeszcze przypomnieć historię „komunisty” z Torunia, który do kościoła razem z rodziną przyjechał białą, luksusową limuzyną.
Kolejne rekordy padają
Czas Komunii to po Bożym Narodzeniu i Wielkanocy czas żniw dla handlowców. Dlatego, choć maj się jeszcze nie skończył, sprzedawcy prezentów komunijnych już liczą zyski. Od lat już tradycyjnie prym wiedzie elektronika. Jednak to już nie zegarki i nie cyfrowe aparaty, ale przenośne konsole do gier czy laptopy z wyższej półki. Z analiz internetowej porównywarki okazje.info wynika, że elektronika to co trzeci prezent wybieramy z okazji Komunii. W dalszej kolejności wybór padał na książki i pomoce naukowe, sprzęt sportowy a także gry komputerowe. Niektórzy wydali na prezenty ponad 5000 zł. - Najtańszy z najczęściej wybieranych laptopów kosztuje 753 złote, najdroższy – prawie 4400 – mówi Justyna Staszewska, PR & Marketing Assistant Okazje.info. Zdarzają się też klienci, którzy kupują …quady. - Na początku kwietnia zainteresowanie quadami wzrosło aż o 22 % – przyznaje Justyna Staszewska.
Ruch na stronach internetowych sklepów z prezentami na komunię wzrasta pod koniec kwietnia nawet czterokrotnie. Wszystko przez fakt, że ponad połowa internautów wybiera prezenty na ostatnią chwilę.
Nauka zawsze w cenie
Wciąż modne są książki, zwłaszcza te religijne. Tym, którzy nie zdążą prezentów kupić w Internecie, pozostają sklepy. W samym tylko pierwszym tygodniu maja liczba klientów sieci Empik wzrosła o 10%. – Ruch jest więc wzmożony trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, czy jest on powiązany akurat z okresem komunijnym – opowiada Monika Marianowicz z Empik. Dość popularnym prezentem stają się obok książek, kursy językowe (500 – 600 złotych za semestr) albo takie wspomagające i rozwijające talent.
Dla „komunistów” przejawiających zdolności muzyczne rodzina często kupuje instrument. Najpopularniejsze, gitara albo keyboard to wydatek rzędu 500 złotych.
Dziadkowie bardzo kochający wnuka lub wnuczkę i chcący wzbudzić w nim poczucie odpowiedzialności czasem decydują się na podarowanie zwierzątka. Najczęściej jest to żółw, rybki akwariowe albo mały piesek.
Kasa, kasa, kasa
Praktykowane jest też dawanie pieniędzy. Najczęściej w kopercie razem z kartą z życzeniami. Trudno będzie podarować dziecku pieniądze w innej formie. Z racji niskiego wieku konta bankowego mu nie założymy. Żeby je mieć trzeba skończyć 13 lat, a do Komunii najczęściej przystępują dziewięciolatkowie. Dlatego problemem może być też bankowa karta podarunkowa albo karta wydawana przez sklep. Tutaj też ze względu na uwarunkowania prawne użytkownikiem takiego produktu mogą być osoby, które ukończyły trzynaście lat. Nie będziemy za to mieli problemu z zakupem długoterminowego planu oszczędnościowego. To najczęściej polisy posagowe, ubezpieczenia inwestycyjne.
Produkt ten zbudowany jest w ten sposób, że z pieniędzy korzysta się dopiero po ukończeniu pełnoletniości. Coraz więcej osób przekonuje się, że może to być dobra alternatywa do pieniędzy w kopercie. - Z naszych obserwacji wynika, że produkty finansowe na razie nie są zbyt popularne jako upominki komunijne. Sytuacja może jednak ulegać stopniowej zmianie. Sprzyjają temu dyskusje w mediach wskazujące, że członkowie rodzin pod wpływem presji społecznej kupują coraz droższe i bardziej wyszukane upominki rzeczowe – mówi Bohdan Białorucki, rzecznik prasowy grupy Commercial Union Polska.
Na takie podarki decydują się ci bardziej rozsądnie podchodzący do kwestii prezentów. Zamiast kupować elektronikę czy książki, decydują się na polisę. Przekonują ich zarówno argumenty czysto finansowe, jak i wychowawcze. - Wielu ludzi uważa, że moda na kupowanie drogich upominków zaszła za daleko i jest niezdrowa – dodaje Białorucki. Jeśli „moda” ta będzie rozwijać się w takim tempie, już za kilka lat wartość rynku komunijnego zbliży się do ślubnego. A może i go przegoni. Przynajmniej pod względem wymyślnych życzeń klientów. Bo nieraz zdarzają się w restauracjach klienci, którzy dobierają kolor potraw komunijnych do białej sukni albo wianka „komunistki”.
Szymon Ostrowski






















































