REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

GUS: w ciągu roku liczba studentów spadła o 64 tys.

2016-04-06 17:03
publikacja
2016-04-06 17:03

W Polsce w listopadzie ub. r. studiowało 1 mln 405 tys. osób. To o 64 tys. mniej niż rok wcześniej - wynika z opublikowanych w środę wstępnych danych GUS. Rośnie natomiast liczba studiujących w kraju cudzoziemców. Teraz to 57 tys. osób - o 11 tys. więcej niż rok temu.

fot. / / thetaXstock


Jak wynika z opublikowanych w środę wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce w połowie listopada 2015 r. w szkołach wyższych studiowało ponad 1 405 000 osób. Tymczasem analogiczne dane GUS z listopada 2014 r. wskazywały, że w kraju studiowało wtedy ponad 1 469 000 osób. Liczba studentów w ciągu roku stopniała więc o 64 tys. osób.

Z danych GUS wynika też, że w 2014/2015 dyplom ukończenia uczelni uzyskało 395 tys. osób, czyli o 29 tys. mniej niż w poprzednim roku akademickim.

Rośnie jednak liczba studiujących w Polsce cudzoziemców. O ile najnowsze dane GUS wskazują, że to ponad 57 tysięcy studentów, to jeszcze rok temu było to zaledwie 46 tys. osób z zagranicy. W ciągu roku Polska zyskała więc 11 tys. studiujących cudzoziemców. To wzrost o ponad 23 proc. Studenci spoza naszego kraju stanowią w tej chwili ok. 4 proc. ogółu studentów w naszym kraju.

"Wzrost liczby studentów zagranicznych w Polsce spowodowany jest głównie bezprecedensowym napływem studentów z Ukrainy" - komentują w przesłanym PAP komunikacie przedstawiciele Fundacji Edukacyjnej Perspektywy. Zawracają uwagę, że w tym roku akademickim studiuje u nas już prawie 31 tys. Ukraińców, czyli o ponad 7 tys. więcej niż rok temu. Stanowią oni już ponad 53 proc. ogółu studentów zagranicznych w Polsce.

"W związku ze stałym, dynamicznym przyrostem liczby Ukraińców, coraz powszechniej mówi się o zjawisku +ukrainizacji+ polskich uczelni - mówi autorka raportu "Studenci zagraniczni w Polsce 2015" dr Bianka Siwińska z Fundacji Edukacyjnej Perspektywy.

Jej zdaniem tworzenie się monokultury ukraińskiej na niektórych polskich uczelniach może powodować w przyszłości konflikty. "Na tym tle w ostatnim roku pojawiły się w kilku ośrodkach akademickich incydenty o podłożu ksenofobicznym. Zarówno środowisko akademickie, jak i opinia publiczna, władze samorządowe oraz osoby odpowiedzialne za politykę publiczną państwa w obszarze szkolnictwa wyższego powinny ze szczególną uwagą śledzić te nastroje i proponować rozwiązania wspierające właściwą integrację studentów z Ukrainy w życie uczelni i społeczności lokalnej" - komentuje Siwińska.

Z danych GUS wynika, drugą największą grupę studentów zagranicznych w Polsce stanowią Białorusini (jest ich ponad 4,6 tys.), na kolejnych miejscach są Norwegowie (1581), Hiszpanie (1407) i Szwedzi (1291). W roku akad. 2014/15 ponad 83 proc. ogółu studentów obcokrajowców przyjechało do Polski z Europy. Poza tym, w naszym kraju studiuje niespełna 7 tys. Azjatów, nieco ponad 1200 osób z Ameryki Północnej i Środkowej, a nieco mniej niż 1200 z Afryki; są też niewielkie grupy studentów z Ameryki Południowej oraz z Oceanii. (PAP)

lt/ agt/ par/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (11)

dodaj komentarz
~Emigro
Mam 60 lat i tez bylem studentem, niestety tak jak studenci tak samo pracownicy akademiccy nie maja pojęcia o prawdziwych studiach, ktore zobaczylem w Norwegii. Polacy sa sto lat spoznieni w ksztalceniu umysłów ani student ani naukowiec nic nie robią, nie dziwie sie że nie maja pracy, bo po prostu nic nie potrafią po studiach , Mam 60 lat i tez bylem studentem, niestety tak jak studenci tak samo pracownicy akademiccy nie maja pojęcia o prawdziwych studiach, ktore zobaczylem w Norwegii. Polacy sa sto lat spoznieni w ksztalceniu umysłów ani student ani naukowiec nic nie robią, nie dziwie sie że nie maja pracy, bo po prostu nic nie potrafią po studiach , natomiast pracownicy egzystuja w skorumpowanym zaszczutym srodowisku przesiąkniętym agentura jeszcze z czasow komuny. Wśród nich zadna ozywcza mysl sie nie ulegnie, a gdzie patenty? Dobrze ze nasza młodzież spieprza na zachód, przynajmniej czegos sie nauczą, zalew Ukraińców to symptomatyczne jaki poziom reprezentują nasi mędrcy. Nie mylcie Norwegow i Szwedow , ktorzy przyjezdzaja na medycynę, bo jest to wyjatek wśród osrodkow akademickich i mozemy sie pochwalic najlepszymi lekarzami i naukowcami
~lkjlkj
bo po co komu studia skoro i tak pracy nie ma po nich? absolwentów jest tylu że hoho
~Incitatus
Ja, jak i połowa ludzi z tej liczby to osoby które z uczelnią mają styzność tylko raz w życiu - przy odbiorze legiymcji studeckiej :D. Grunt, że przysługuja znizki studenckie do 26 roku życia
~ed
Te studia w 80% nic nie warte. Takie Micky Mouse studia zeby rodzice sie cieszyli i byl papier. I tyle
~cykor21
Tych studentów i tak o połowę jest za dużo: a jest ich dużo, bo w Polsce wciaż można studiować bezpłatnie. Powinno sie wprowadzić choć częściową odpłatnośc za studiowanie plus przywrócić egzaminy wstępne.

Obecnie nie ma praktycznie selekcji - wystarczy przecież zdać dobrze maturę i jest się przyjętym na każdy kierunek bez
Tych studentów i tak o połowę jest za dużo: a jest ich dużo, bo w Polsce wciaż można studiować bezpłatnie. Powinno sie wprowadzić choć częściową odpłatnośc za studiowanie plus przywrócić egzaminy wstępne.

Obecnie nie ma praktycznie selekcji - wystarczy przecież zdać dobrze maturę i jest się przyjętym na każdy kierunek bez sprawdzenia czy rzeczywiście kandydat ma predyspozycje do studiowania. Aha, maturę można poprawiać do skutku...

Teraz to brak selekcji i brak czesnego powodują, że dużo ludzi studiuje z przypadku, a jednocześnie uczelnie muszą zaniżać poziom, aby utrzymać minmalną liczbę studentów (brak czesnego) i koło się zamyka.
~hfy
one zintegrujo sie z polakami jak na wołyniu zintegrowali sie bardzo blisko i nawet dziecia i kobieta w ciazy nie odpuscili i wyrżneli i wypruli z brzuchow plody !! tak oto wygladala ta integracja!!!
~niepelnosprawny_org
beda zapewne darmowe studia
~niepelnosprawny_org
na rok akademicki poszlo mniej studentow.... akademiki puste? kiedys byl duzy szntaz
~asd
Studiowaniem tego nie można nazwać. Przy tym niżu demograficznym, jaki mamy obecnie, to bardziej produkcja dyplomów. Przyjmowani są wszyscy kandydaci jak leci, nawet osoby, które nigdy na studia nie powinny trafić. Kiedyś głównym (choć nie jedynym) powodem była ucieczka przed wojskiem, a teraz - bo tak wypada, bo tak chcą rodzice,Studiowaniem tego nie można nazwać. Przy tym niżu demograficznym, jaki mamy obecnie, to bardziej produkcja dyplomów. Przyjmowani są wszyscy kandydaci jak leci, nawet osoby, które nigdy na studia nie powinny trafić. Kiedyś głównym (choć nie jedynym) powodem była ucieczka przed wojskiem, a teraz - bo tak wypada, bo tak chcą rodzice, bo znajomi poszli na studia, bo ktoś wmówił młodzieży, że tylko po studiach coś będą znaczyć i tylko z papierkiem wykształcenia wyższego "będą kimś". A potem te osoby lądują w urzędach pracy ze smutnym stwierdzeniem, że po zawodówce czy technikum mieliby lepsze perspektywy pracy.

Co do samego szkolnictwa wyższego, trzeba zmienić system - postawić na jakość zamiast ilość. Finansowanie nie powinno być zależne od ilości studentów, bo to sprzyja właśnie umasowieniu studiów. Uczelniom opłaca się przyjmować byle kogo, bo im więcej mają studentów, tym więcej kasy dostają z budżetu. Potem za wszelką cenę starają się tych studentów utrzymać aż do końca, obniżając dla nich standardy kształcenia. Tak naprawdę uczelnie powinny być nagradzane za jakość - jeżeli po danej uczelni 90% absolwentów znajduje pracę, to takie uczelnie powinny dostać więcej kasy niż te, gdzie ten odsetek jest niższy. Prowadzący zajęcia powinni mieć indywidualne podejście do studentów - co jest raczej niemożliwe, gdy w grupie ćwiczeniowej jest 30 osób. A to z kolei wynika ze sposobu finansowania. 3 grupy po 10 osób oznaczają konieczność zatrudnienia trzech prowadzących, a na to trzeba kasy.

Nie wspominając oczywiście o dużej liczbie prywatnych uczelni typu "wyższa szkoła florystyki w Borkowie Dolnym". Wyrosły one jak grzyby po deszczu w okresie największego boomu, gdy liczba maturzystów jeszcze rosła w wyżach demograficznych. Te uczelnie niesamowicie szkodzą dobrym uczelniom (państwowym i prywatnym - bo są dobre prywatne uczelnie). Nie dlatego, że odbierają im kandydatów, ale ze względu na ogromną dewaluację wykształcenia wyższego.
~veveve
Zgoda, z jednym zastrzeżeniem. Często w ogłoszeniach o pracę wymieniane jest wykształcenie wyższe jako wymóg, nawet jeśli zajęcie mogłoby być wykonywane przez średnio rozgarniętego licealistę.
Co ciekawe, widziałem też zjawisko odwrotne- "praca przy roznoszeniu posiłków, wykształcenie wyższe wykluczone"(sic!). Może
Zgoda, z jednym zastrzeżeniem. Często w ogłoszeniach o pracę wymieniane jest wykształcenie wyższe jako wymóg, nawet jeśli zajęcie mogłoby być wykonywane przez średnio rozgarniętego licealistę.
Co ciekawe, widziałem też zjawisko odwrotne- "praca przy roznoszeniu posiłków, wykształcenie wyższe wykluczone"(sic!). Może jeśli zacznie naprawdę brakować pracowników, pracodawcy przestaną wydziwiać i po prostu dadzą chętnemu do pracy szansę.

Powiązane: Ukraina

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki