

Symboliczny gest, dowód wdzięczności czy już łapówka? Temat prezentów dla nauczycieli wraca co roku, kiedy zbliża się dzień rozdania świadectw. Podczas gdy w internecie można znaleźć setki pomysłów na to, co można ofiarować ulubionemu nauczycielowi, nie brak też głosów sprzeciwu, bowiem w opinii wielu osób, są one formą łapówki.
Wydawać by się mogło, że prezent dla nauczyciela z okazji zakończenia roku szkolnego jest formą podziękowania za dobrą pracę i zaangażowanie, czasem nawet stawiennictwo w trudnych sprawach. Zwykle były to skromne upominki, takie jak bukiet kwiatów czy bombonierka. Obecnie w internecie nie brakuje pomysłów na prezenty bardzo osobiste, takie jak koszulka z nadrukiem zdjęcia klasowego czy album z fotografiami ze wspólnego wyjazdu. Część rodziców optuje jednak za tym, żeby na koniec roku zorganizować zbiórkę na prezenty znacznie bardziej kosztowe – takie jak biżuteria, markowe pióra, galanterię skórzaną czy sprzęt AGD. Burzą się przeciwko temu osoby, które nie dysponują tak zasobnym portfelem, część z nich zarzuca też nauczycielom, że przyjmując drogi prezent, popełniają przestępstwo.
Trudno stwierdzić, czy to łapówka
Przepisy nie regulują kwestii wręczania prezentów dla nauczycieli. W związku z tym, żeby rozstrzygnąć, czy drobne upominki dla nauczycieli są łapówką, trzeba zasięgnąć do orzecznictwa sądów. Poruszanego tematu dotyczy postanowienie Sądu Najwyższego – Izby Karnej z 26 lutego 1988 r. (VI KZP 34/87). Wyjaśnia ono wątpliwość, z którą zwrócił się do wyższej instancji sędzia z Sądu Wojewódzkiego w Lublinie. Pytanie dotyczyło tego, czy zakupione ze składek uczniów upominki dla nauczycieli wręczane przy okazji tradycyjnych uroczystości szkolnych, jak Dzień Nauczyciela i zakończenie roku szkolnego są korzyścią majątkową, będącą przedmiotem przestępstwa.
Sąd Najwyższy orzekł wówczas, że „(…)korzyścią majątkową jest każdy przyrost majątku lub zmniejszenie zobowiązań majątkowych, z równoczesnym uznaniem od strony negatywnej, że nie stanowi korzyści majątkowej świadczenie takich przedmiotów, które tylko symbolicznie wyrażają wdzięczność ofiarodawcy i mają wartość pieniężną nie przekraczającą takiego symbolu.”
Mimo podania takiej definicji, zauważono jednak, że „istnieją natomiast trudności i wątpliwości co do ustaleń i ocen, czy określone świadczenia (upominki czy prezenty) można uznać za łapówki na tle złożonej dość sytuacji w zakresie stosunków i kontaktów między nauczycielami a uczniami. Społeczne znaczenie szkoły i zawodu nauczycielskiego znalazło w Polsce uznanie zarówno instytucjonalne (Karta Nauczyciela), jak i zwyczajowe (obchody Dnia Nauczyciela, rozpoczęcia i zakończenia roku szkolnego, inne uroczystości szkolne lub nauczycielskie), w związku z czym od lat już upowszechnił się za aprobatą społeczną zwyczaj wręczania nauczycielom przez uczniów i ich rodziców okazjonalnych dowodów wdzięczności w postaci kwiatów albo innych symbolicznych upominków za ich trud pedagogiczny.”
Jak należy więc traktować drobne upominki? Przy jakiej kwocie kończy się ich „symboliczne znaczenie”? Klarownej odpowiedzi na te pytania nie potrafi udzielić nawet Sąd Najwyższy. Napisano bowiem, że „(…)granica między dopuszczalnym upominkiem a niedopuszczalną łapówką nie jest ani ścisła, ani łatwa do ustalenia i może być dokonywana tylko dla każdego wypadku indywidualnie. Nie jest to zaś zadanie łatwe, gdyż z jednej strony nie można sankcjonować zakamuflowanego łapownictwa - zarówno biernego, jak i czynnego - z drugiej zaś trzeba uważać, aby pochopnymi czy uproszczonymi ocenami nie wyrządzić krzywdy danemu środowisku nauczycielskiemu lub jego poszczególnym przedstawicielom.”
Nauczyciele przeciwni drogim prezentom
Spojrzeć warto również na to, jak cała sprawa dawania prezentów wygląda z punktu widzenia nauczycieli. Wielu z nich jest bowiem przeciwnych drogim upominkom, twierdząc, że bycie pedagogiem to zawód, za który otrzymują wynagrodzenie, a ewentualne prezenty powinny być jedynie wyrazem uznania. Użytkowniczka o loginie „gaga”, na forum poświęconym pomysłom na prezent dla nauczycieli napisała: „ jestem nauczycielką, prezenty zawsze mnie krępowały. Miło było dostać kwiaty na dzień nauczyciela, czy jakieś czekoladki, zdarzała się dobra herbata czy kawa. Myślę, że to wystarczające rzeczy, sama osobiście nie przyjęłabym biżuterii czy czegoś drogiego, nie o to chodzi w tym zawodzie, nie po to go wybierałam, dla mnie największym podziękowaniem zawsze był uśmiech na buźkach moich wychowanków i to, że ci nawet najsłabsi przechodzili do następnej klasy dzięki swoim staraniom.”
Na innym forum, użytkowniczka z loginem Integra napisała: „jestem nauczycielką i proszę was o opanowanie. Zawsze byłam przeciwna kupowaniu prezentów dla nauczycieli. To jest nasza praca, za którą mamy płacone. Wychowawca dostaje też dodatek wychowawczy. Chcecie podziękować? Zróbcie coś dla szkoły. Propozycja odnowienia klasy, to jest bardzo dobry pomysł. Można też kupić książki do biblioteki szkolnej. Jeżeli chcecie obdarować konkretnego nauczyciela zróbcie coś sami, np. koszulka z waszymi zdjęciami, własnoręcznie zrobiony album, anioł (drewniany, z masy solnej, na szydełku itp.), wiersz, piosenka. Możecie mi wierzyć, że taki wiersz czy piosenka zapadną w pamięć bardziej niż kolejne pióro czy kwiatek.”
Nie tylko wielu nauczycieli sprzeciwia się kupowaniu drogich prezentów. Kilka lat temu zakazał ich całkowicie Władysław Tomaszewski, dyrektor szkoły podstawowej w Nowogrodźcu. Swoją decyzję wyjaśnił w następujący sposób: „(…)bogatych rodziców stać będzie na drogie upominki. Biednych – nie zawsze. U dziecka powoduje to dyskomfort, a nawet lęk przed pójściem do szkoły.” Dodał również, że pedagodzy nie powinni przyjmować podarunków od uczniów, bowiem za swoją pracę są wynagradzani w różnoraki sposób (chociażby poprzez nagrody dyrektorów szkół, samorządowców i kuratorów). W ten sposób są wyróżniani za swoje osiągnięcia, dlatego nie ma potrzeby wręczania im dodatkowych upominków.
Czy Waszym zdaniem wręczanie prezentów nauczycielom jest formą łapówki? Kiedy kończy się granica prezentu „symbolicznego”? Na Wasze opinie czekamy w komentarzach.
Justyna Niedbał