16 lutego do Sejmu trafił wniosek NSZZ Solidarność o zorganizowanie referendum w sprawie rządowej propozycji podniesienia wieku emerytalnego. Związkowcy chcą, aby w głosowaniu wzięli udział wszyscy Polacy. Zdaniem PKPP Lewiatan jest to nieuczciwe rozwiązanie, bo części osób reforma ta nie dotyczy – np. obecnych emerytów i rencistów. Do tego dodają, że wszystko zależy od pytania. W tym przypadku wynik referendum jest pewny – większość byłaby przeciwko, ponieważ propozycje rządu powszechnie uważa się za niekorzystną.
Równie dobrze można zadać pytanie, czy jesteś za tym, aby każdy w wieku co najmniej 50 lat, otrzymywał emeryturę nie niższą niż 5 tys. zł. Wówczas większość z pewnością byłaby za przyjęciem wniosku. Wszystko wskazuje na to, że reforma emerytalna to zbyt poważna sprawa, aby pytać ludzi o zdanie. Zwykle niepopularne zmiany wprowadza się pod ostrzałem krytyki – nie dlatego, że są one złe, tylko dlatego, że trudno wytłumaczyć społeczeństwu ich korzyści w długim okresie.
Czy referendum jest złe?
Trudno powiedzieć, czy w przypadku reformy emerytalnej referendum jest takim złym rozwiązaniem. Z pewnością większość byłaby przeciwna podniesieniu wieku emerytalnego, stąd warto rozważyć sformułowanie innego pytania, np. Czy jesteś za likwidacją przywilejów niektórych grup zawodowych, które mają prawo do przejścia na wcześniejszą emeryturę? W tym wypadku wynik referendum prawdopodobnie byłby korzystny dla ustawodawcy. Podobnie w przypadku gdyby zadano pytanie o to, czy jesteś za likwidacją KRUS i włączeniem rolników do systemu emerytalnego w ramach ZUS? Wyniki takich referendum uzależnione byłyby tylko od frekwencji – im wyższa, tym więcej osób opowiedziałoby się za.
Rząd pyta obywateli o zdanie tylko w sprawach oczywistych
Pytanie obywateli o zdanie w ważnych sprawach może rodzić niebezpieczny precedens – do tej pory rządy III RP pytały Polaków o zdanie w oczywistych sprawach, poprzedzone silną kampanią reklamową na korzyść forsowanej przez dany rząd opcji. Tak było w przypadku referendum dotyczącego akcesji do UE, przyjęcia nowej Konstytucji RP oraz dwóch nieudanych z powodu frekwencji referendów w sprawie powszechnego uwłaszczenia i niektórych kierunkach wykorzystania majątku państwowego.
Od tamtej pory czasy się bardzo zmieniły – internet jest najsilniejszym medium i to tutaj kreuje się opinie publiczną. Jak pokazał sprzeciw wobec ACTA, rząd nie do końca rozumie internautów, stąd organizowanie referendum w obecnych czasach, to bardzo niepewna inwestycja.
Rząd posiada pewnego rodzaju plany względem emerytów, które w przypadku niekorzystnego wyniku musiałyby zostać zmienione. Stąd warto rozważyć, czy faktycznie propozycja NSZZ Solidarność jest zła. Być może Polacy sprzeciwiając się podniesieniu wieku emerytalnego zmusiliby rząd do innego działania, o którym na razie nie wspominał nikt, czyli o radykalnym cięciu wydatków budżetowych. Z drugiej strony praktyka pokazuje, że w UE referenda przeprowadza się do skutku, a to już jest niestety tylko strata czasu i pieniędzy – jednego i drugiego już nie mamy.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl


























































