http://gielda.onet.pl/carry-trading-doprowadzi-do-zalamania,18727,3047642,1,prasa-detal
... ZAŁAMANIA ...
Od marca byliśmy świadkami wielkiej hossy na wszelkiego rodzaju ryzykownych aktywach – akcjach, ropie, energii i towarach – oraz jeszcze większej na wszystkich klasach aktywów na rynkach rozwijających się (akcjach, obligacjach i walutach). Jednocześnie mocno osłabiał się dolar, a rentowność papierów skarbowych nieznacznie wzrosła, ale pozostała niska, choć stabilna.
Ta sytuacja jest po części skutkiem poprawy fundamentów gospodarczych. Uniknęliśmy depresji i rozkładu sektora finansowego dzięki wielkiej akcji stymulacji fiskalnej i monetarnej oraz bezpośredniej pomocy dla banków. Niezależnie od tego, czy odbicie przybierze kształt litery "V", jak się zgodnie uważa, czy anemicznej litery "U", jak uważam ja, ceny aktywów powinny wzrastać stopniowo.
Zobacz notowania walut on-line
Ale mimo, że Stany Zjednoczone i globalna gospodarka ledwie wkroczyły na ścieżkę umiarkowanego wzrostu, ceny aktywów przebiły wszelkie możliwe opory w jednym, wielkim i zsynchronizowanym skoku. Ceny aktywów spadały ostro w 2008 r., kiedy gwałtownie na wartości zyskiwał dolar i odrabiały straty od marca 2008, kiedy dolar zaczął tracić na wartości. Ceny aktywów wysokiego ryzyka wzrosły zbyt mocno, zbyt wcześnie i zbyt szybko w porównaniu z fundamentami makroekonomicznymi.
Co się więc kryje za tym wielkim rajdem? Z pewnością pomógł zalew płynności dzięki prawie zerowym stopom procentowym oraz zastosowanie narzędzi monetarnych zwanych "quantitative easing". Ale znacznie ważniejszym czynnikiem napędzającym bańkę na aktywach jest słabość amerykańskiego dolara. Dolar stał się główną walutą służącą do carry tradingu, ponieważ Fed utrzymuje niskie stopy procentowe i prawdopodobnie przez dłuższy czas nic się nie w tej materii nie zmieni. Inwestorzy zajmujący krótkie pozycje na dolarze i używający wysokich lewarów do zakupu bardziej rentownych aktywów, pożyczają nie po zerowej stopie, ale wręcz ujemnej na zannualizowanym poziomie 10-20 proc. Dzieje się tak dlatego, że spadek wartości dolara pozwala osiągać ogromne zyski kapitałowe na krótkich pozycjach dolarowych.
Podsumujmy: traderzy pożyczają pieniądze po ujemnej 20-procentowej stopie, lewarują się i inwestują we wszelkiej maści ryzykowne aktywa na całym świecie, które zyskują na wartości z powodu nadmiernej płynności i uprawianego na ogromną skalę "carry tradingu". Każdy inwestor uprawiający tę ryzykowną grę uchodzi za geniusza - choć nadmuchuje ogromną bańkę finansowaną w dużym stopniu przez negatywny koszt pożyczania – ponieważ stopy wzrostu liczone od marca sięgają 50-70 proc.
Postrzegana wartość zagrożona (VAR – value at risk) portfeli inwestorskich powinna rosnąć z powodu rosnącej korelacji ryzyk między rożnymi klasami aktywów, z których wszystkie zyskują dzięki prowadzonej polityce monetarnej i carry tradingowi. Ale VAR nie rośnie. W efekcie stało się to bardzo powszechną strategią – skracamy się na dolarze i kupujemy ryzykowne aktywa we wszystkich częściach świata.