Tacy są właśnie cormayowscy marzyciele/posiadacze akcji. Piszą posty typu: odrobimy/zarobimy/będzie dobrze/trzeba być optymistą/nie traćmy nadziei. Nie są w stanie podać nawet jednego merytorycznego czy racjonalnego powodu, żeby tak się stało. Totalne mięso armatnie. Była też na tym forum (a jestem tu obecny kilkanaście lat) grupa tzw. guru, którzy szastali przez te lata rozległą znajomością tematu, znali cormay od podszewki i byli przekonani o nieuchronnych wzrostach. Oczywiście popłynęli. Fajne tłumaczenie zawsze było: "to tylko niewielka kwota, jaką zainwestowałem w tę spółkę, straty mam niewielkie, zarobiłem kupę kasy na innych walorach więc tą stratą wogóle się nie przejmują etc. Ciekawe tylko, czy tu zaglądają jeszcze i mieliby odwagę coś napisać? Jestem bardzo ciekaw odczuć tych cormayowskich marzycieli z dawnych lat.