Wygląda to na to, że na spotkaniach władz ciągną zapałki i kto wyciągnie najkrótszą, ten kupuje akcje. Liczą chyba po pierwsze na wzrost zainteresowania dzieciaków, którzy zobaczą widły i się posikają z ciekawości, a po drugie obroty pozwolą na uniknięcie podwójnego fixingu. W spółce nic się nie zmieniło - dalej prężnie działa spóła w Szwajcarii, opcje strategiczne są rozważane, i tylko ta marna inwestycja w gaming jest grana.