Kto na tej spółce jest nieco dłużej, ten dobrze zna takie zagrywki główniaka (głównego akcjonariusza): oto na początku sesji, albo na końcu, bez żadnego obiektywnego powodu, czyli bez żadnej negatywnej informacji, "ktoś" w jednym momencie wysypuje zleceniem PKC kilkadziesiąt tysięcy akcji, podczas gdy przez cały dzień przemieliło się niewiele więcej. Wszystko po to, by cena akcji się obniżała i żeby zniechęcić akcjonariuszy mniejszościowych do trzymania tych akcji. Ale tym razem zagrywka się nie udała, bo wszystko zostało zebrane i kurs wrócił na właściwe tory. Wcześniej takie zbijanie ceny akcji się udawało, teraz mam nadzieję, że masa pozytywnych, mierzalnych, obiektywnych informacji fundamentalnych nie pozwoli, by takie podłe zagrania przechodziły płazem. Jeśli takie zrzutki będą zbierane, główniak po prostu będzie przepalał kasę, aż wreszcie zobaczy, że to mu się nie opłaca.
Ciekawe jest to, że nikt w KNF nie widzi tych obrzydliwości. I nikt, kto ma władzę, na to nie reaguje. Są narzędzia, żeby to namierzyć, udowodnić, ukarać i ukrócić. Tylko trzeba chcieć. Troszkę odwagi też trzeba, a to towar deficytowy...