Jeśli pytasz, pewnie wyczuwasz zagrożenie. I słusznie! Zawsze gdy prezes opycha walor, to blady strach pada na akcjonariuszy! A nuż coś wie, czego inni nie wiedzą i lepiej pozbyć się nadmiaru kwita, póki cena godziwa? Może myśli teraz se chapnę, bo potem to musztarda po obiedzie? Tymczasem dziesiona trzeszczy złowieszczo... Jak runie, to od razu w odmęty jednocyfrowe, że co poniektórzy w samych majtkach zostaną! A ja se klecę spokojnie koszyczki wiklinowe, które radośnie napełnię Waszymi w panice wyrzucanami walorami... i to po cenie, którą uznam atrakcyjną! Całusy z peronu nr 8. Już na Was czekam!