Ile razy można tłumaczyć barankom że pieniądze w biznesie biorą się od klienta a nie od ładnych fabryk.
Świat jest pełen wynalazków typu latające rowery i samoloty na baterie słoneczne których nikt nie chce kupować a które powstały tylko po to aby wydoić z kasy jakichś głupich inwestorów.
Jeżeli nie mają certyfikatów bio to tym gorzej dla nich. Albo sprzedajesz bioprodukt klientowi który chce bioprodukt albo sprzedajesz zwykły jedzenie.
Jak bioplanet chce sprzedawać zwykłe jedzenie to musi konkurować z dyskontami. Ciekawe w jaki sposób z takim kapitałem?
Co oni chcą sprzedawać? Bioprodukty bez certyfikatów? Czy może zwykłe produkty w cenie bioproduktów? Kupy to się nie trzyma.