Pragnienie odróżnienia się od tłumu w pozytywnym sensie, nie jest obce nikomu z ludzi, gorzej jak obsesyjnie na każdym szukamy tego odróżnienia. Wydaje nam się że jesteśmy lepsi, mądrzejsi od innych. Jest tak doputy, dopóki nie dostaniemy w dupę od życia i nie spokorniejemy.
Czaem pragnienie bycia tym lepszym staje sie tak wielkie że robimy wszystko aby dominowac nad tłumem niezależnie w jakiej formie, czy to wesołka, czy miejscowego mądrali (tak jak chodzik) czy pracujemy nad sobą do tego stopnia że jesteśmy artystami w tym co robimy. Wówczas stajemy na czele gangu, na ambonie, na scenie a w wersji wynaturzonej wydaje nam się że jesteśmy nawet panami życia i śmierci innych ludzi.