U mnie na wsi, kumoszka z sąsiedniej zagrody nabyła kiedyś na targowisku kokoszę. Przekupka, gdy ją sprzedawała sąsiadce, zachwalała kurę: "Pani, to wyjątkowa nioska! Znosi dziesięć jaj tygodniowo!". Sąsiadka, aż się oblizała na myśl zakupu tak zyskownego dobytku i bez targowania nabyła kokoszę! "To będzie perła mojego inwentarza", pomyślała chytrze. Nic z tego! Kokosza, mimo że pięknie upierzona, znosiła ledwie jedno jajo tygodniowo! Sąsiadka, aż rwała sobie własy ze złości, że ją tak wystrychnięto na dudka. Aż tu pewnego tygodnia kokosza zniosła niespodziewanie aż 8 jaj! Jak zaczęła ją kumoszka pod niebiosa wychwalać! "Toć to najlepsza i najkochańsza z moich niosek", piała z zachwytu. Niestety kolejny tydzień znowu przyniósł rozczarowanie, bo kokosza sprezntowała sąsiace tylko jedno jajo! I tak zostało do dziś. Jaki z tego morał? Że jedna jaskółka wiosny nie czyni, a tym bardziej ten chwilowy wzrost to jak te 8 jaj kapryśnej kokoszy. Raz Wam dała, później będzie jak było!