Przed chwila jednak ktoś spanokiwał. Albo specjalnie sypnął. I przypomniala mi się jedna rzecz. Widłowy. Jak kurs rośnie, to widłowy trzyma kurs i czeka kilkanaście minut a czasami godziny, żeby zrównoważyć kurs. A jak spada, to mu nie przeszkadza, ze spada przy obrocie na kilkaset sztuk.
Podobna sytuacje widziałem w zeszłym roku na Grodnie. Jak rosło, to potrafił pare godzin trzymac notowania. A jak spadało, to po kilku minutach puszczal kurs. Nie wiem jaka logika się za tym kryje.