Kurs spada i niebawem zobaczymy, tak podejrzewam, 2 na liczniku. Nie ma spektakularnego spadku kursu, mamy powolny, ale niezmienny spadek wartości akcji. I to się nie zmieni, ponieważ nie ma najmniejszego powodu do wzrostu. Co więcej, wobec zastawienia przez prezesa i kumpli prawie wszystkich akcji, sytuacja jest taka, że posiadacz dużego pakietu ma w ręku doskonałe narzędzie w ręku, żeby wymusić np. wykup tego pakietu przez prezesa i kumpli pod groźbą sprowadzenia kursu do wartości groszowych. Posiadacz np. 5% akcji, czyli ok. 0,5 mln sztuk, nie ma możliwości sprzedaży akcji na rynku nie sprowadzając kursu do poziomu groszowego. Na dywidendę widoków żadnych nie ma, ponieważ są i będą obligacje, zainteresowania akcjami ze strony inwestorów nie ma, co widać po wolumenach obrotów i spadającym kursie - po co zatem posiadać akcje BBI? Teraz jednak, gdy akcje członków zarządu są zastawione pojawia się okazja, żeby akcje sprzedać, szybko i w kilku transakcjach po cenie, które nie da się raczej uzyskać na rynku. Posiadacz większego pakietu akcji może skłonić prezesa i kumpli do kupienia tego pakietu, w innym wypadku akcje trafią na rynek, a kurs spadnie do kilku groszy na przykład. I co wtedy? Wtedy zastawnik może się zirytować, a prezes z kumplami będą mieli poważne kłopoty. I co wtedy? Pamelo, żegnaj, jak grał i śpiewał Tercet Egzotyczny.
Czy proces nakłaniania prezesa i kumpli do wykupu od dużego inwestora jego akcji właśnie się rozpoczął?
Taka jest moja spekulacja.