Rzeczywiście, w karnecie jest akcji za 500 tys. z hakiem do osiągnięcia progu, przy którym transakcja z fundem nie będzie mogła zostać zrealizowana.
Ale po pierwsze tylko głupiec chciałby stracić ok. 80 tys. (tyle akcji, ile jest za te 500 tys. można dziś po cenie rynkowej kupić 80 tys. taniej).
Po drugie, czy znajdzie się taki świrnięty, żeby utrzeć prezesowi nosa? Po co, na co?
Po trzecie, fund może ustawić ukryciaka na progowej kwocie z bardzo dużą ilością akcji. Nie przebijesz tego ukryciaka, nie wyczerpiesz go. A dla fundu korzyść podwójna: akcje z ukryciaka zostaną sprzedane od razu z zyskiem wysokich kilkudziesięciu procent oraz fund nie będzie musiał podbijać kursu i na wyższych poziomach też będzie mógł wyrzucać akcje (może jeszcze coś tam do wywalenia mają, nie wiadomo, kto ile ma i czy to ten sam fund czy nie; może inny fund chce się pozbyć do końca, a jakiś inny kupuje w emisji).
Po czwarte, nawet gdyby nie było ukryciaka i ktoś kupi za te 500 tys. pierwszego dnia, to następnego dnia kurs przecież spadnie i wtedy transakcja może zostać zrealizowana. No chyba że ten ktoś ma tyle kasy, żeby podbijać każdego dnia. Życzę powodzenia i dobrych drukarek do drukowania kasy...
Po piąte, te twoje częstochowskie rymy mnie dobijają. Popracuj nad nimi, to może ten wywód ci wyjdzie lepiej następnym razem. Warto zacząć od Pana Tadeusza, chociaż niekoniecznie, mnie nudził. Ale trzynastozgłoskowca można się nauczyć.