ciekawe kwestie:
- podchodził do jednej walki nawet 8 razy,
Bo grał na padzie z czym sobie nie radził. To gracz starej szkoły nie przyzwyczajony do padów.
- narzeka na brak samouczka, głównie w kontekście korzystania z zasobów, bo w tym aspekcie jest bardzo krótka kołderka od razu i trzeba optymalizować,
Brak samouczka jest bardo dobry. Każdy wie, że w survival horrorach trzeba oszczędzać amunicję. Na tym właśnie polegają survival horrory. A jak tego nie wie, to niech się dowie na własnej skórze. Nienawidzę samouczków w grach.
- trudność nie jest zbalansowana (wnioskuję, że na początku jest za trudno),
Jak ktoś nie umie grać w survival horrory to może mu być za trudno. Dla tych co potrafią, jest za łatwo. Tak mówił koleś z tvgry, że amunicji jest za dużo i że jest za łatwo. Skoro jedni mówią, że jest za trudno, a inni, że za łatwo, to znaczy, że jest w sam raz.
- niestety kolejne narzekanie na walkę.
Narzekał, że potwory nie odlatują na pięć metrów po trafieniu pistolecikową kulką. Czyli wydziwiał. Jeśli strzelałbyś do dużego pokracznego potwora z pistoletu a on by reagował tak, jakby dostał z karabinu 12,7×99 mm to byłoby to śmieszne a nie straszne. Jeśli potwory mają być straszne to kula z pistoletu nie powinna na nich robić żadnego wrażenia. I nie robi. Tak ma być.