Nie ukrywam, że troche smieszy mnie wiele z pytań postawionych w tym wątku z powodu ich naiwności. Dla mnie tzw. "rekin" w warunkach polskiej giełdy to nie człowiek, który ma okreslony duży kapitał (raczej większy - ale to przecież wzgledne), ale przede wszystkim ktos, kto ma dostęp do informacji, które są niedostepne dla innych. Nie czarujmy się bajkami o tym jak to wszystko zaczęło sie od oszczedzania na SKO, a potem pierwsze inwestycje za cięzko zarobione grosze... Inwestowac duże pieniadze mozna gdy ma się co najmniej 90% pewność wzrostów - a to na giełdzie daja tylko informacje, których inni jeszcze nie znają. Ot i cała mało romantyczna prawda...