Jeżeli ktoś z Was ma wolną gotówkę w banku, nie zainwestowaną to warto kupić podstawowy koszyczek walut a gdy zacznie się robić gorąco na Wschodzie, warto dokupić do tego złoto.
W lutym sporo kasy wydałem na Franki, Euro i Dolce, które trzymam do dzisiaj jako rezerwa "strategiczna" na wypadek pogłębienia kryzysu na Ukrainie. Świadomie wybrałem waluty, ponieważ wiedziałem, ze gdyby nic się nie działo to stracę/zyskam minimalnie, ale gdy się zaostrzy konflikt zyskam bardzo wiele, głównie bezpieczeństwo.
Złota jeszcze nie kupowałem, ponieważ konflikt moim zdaniem nie uzasadniał tego a nie chcę inwestować w złoto co najwyżej traktować jako zabezpieczenie.
Konflikt na schodzie nie jest jeszcze na tyle dramatyczny aby opychać papier i zrywać poważne inwestycje aby kupować walutę, ale gdy komuś pałętają się gdzieś na koncie wolne środki to warto zamienić je na koszyk walut i włożyć do "skarpety" (koniecznie razem ze spluwą) ;)))