On liczy, że taki sasza zniecierpliwiony miesiącami/latami oczekiwań na wzrostu kursu po prostu odda mu cały pakiet po aktualnej cenie rynkowej. Tej cenie, którą sam ustalił i której tak długo żmudnie pilnował. Że takich potencjalnych desperatów do wywalania coraz mniej, to fakt. Świadczą o tym prawie zerowe obroty nas spółce. Ale on nadal liczy, że ktoś jeszcze pęknie i się wysypie. Chodzi o efekt psychicznego wycieńczenia przeciwnika. Przecież sternik nie zrobi wybicia na kursie, dopóki nie zdobędzie tyle akcji, ile sobie założył, że ma zdobyć. Ma nadzieję, że jeszcze jakiemuś twardojajecznemu trzymaczowi zmięknie krocze i dostanie kolejny pakiet. Jedynym remedium na takiego cwaniaka jest postrzeganie akcji Delko jako długoterminowego aktywa inwestycyjnego, które z roku na rok regularnie zwiększa swoją wartość. Co jest zgodne z prawdą. I w tym sensie akcje spółki są wartościowe. A głównym wskaźnikiem, na jaki należy patrzeć to zwrot z inwestycji w skali roku, tak jak się to robi w nieruchomościach inwestycyjnych. W przypadku Delko będzie to ok. 3 zł zysku na akcję rocznie plus dywidenda.