To nie jest nawet kwestia gwarancji ale realnych możliwości. Trzeba uzbierać spory pakiet akcji, aby mieć szansę na przegłosowanie swojego kandydata - nawet głosując w podziale na miejsca w Radzie. Po drugie Rada spotyka się rzadko i ma niewiele do powiedzenia, na pewno zaś nie ma wpływu na bieżącą politykę Zarządu. W zasadzie podobny efekt psychologiczny można uzyskać jadąc na walne i zadając pytania Prezesowi. Odpowie używając kilku nic nie znaczących zwrotów o konwergencji, optymalizacji, dywersyfikacji i akumulacji zasobów. Idąc dalej można zagłosować przeciwko podjętej uchwale a następnie zażądać zaprotokołowania sprzeciwu przez notariusza w protokole. W konsekwencji nawet mniejszy protestujący akcjonariusz będzie mógł złożyć do sądu wniosek o unieważnienie uchwały. Pytanie czy wobec znikomych możliwości powodzenia i szans na udowodnienie działania na szkodę spółki, bezprawności albo pokrzywdzenia mniejszych akcjonariuszy, wydasz pieniądze na wpis sądowy, zapewne zastępstwo procesowe a przy porażce na koszty prawnika Monnari. A więc znowu ekonomia i kryterium celowości i sensowności. W każdej chwili można również złożyć doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę drobnych akcjonariuszy. To również trzeba udowodnić ale przynajmniej postępowanie jest darmowe.
Kłopot z Monnari polega na tym, że ta grupa nie zarabia w spółce matce ale w spółkach zależnych w których ma udziały do spółki z innymi spółkami i p. Misztalem. To taka prawie zorganizowana grupa prze... no może nie przestępcza. Nawet włascicielem Ogrodów nie jest Monnari tylko spółka zależna od spółki zależnej (jeśli dobrze pamiętam) Konsekwencją takiego układu powiązań jest to, ze wprawdzie na walnym Monnari możemy sobie pokrzyczeć ale już na walnych spółek zależnych nas nie będzie, bo skąd? I to tam zapadają najważniejsze decyzje.
Innymi słowy, pomysł dobry ale czy skuteczny??? Prościej i taniej chyba jednak poszukać szczęścia gdzie indziej....