Forum Banki +Dodaj wątek

Re: Praca w PKO BP?????

Zgłoś do moderatora
Witam serdecznie. To wszystko prawda.

"Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy..." 

Na wstępie zaznaczam, że pracownik jest po to by wykonywać polecenia pracodawcy, a także po to by sprzedawać produkty banku.

Ale... wszytsko w granicach przyzwoitości, dobrego obyczaju a przede wszystkim ogólnie obowiązującego prawa.

Jako jeszcze pracownik CC pragnę w kilkunastu punktach przekazać co myślę o systemie panującym w tej instytucji, także w kontekście filozoficznym, etycznym i ogólnoludzkim...
Wszakże czasy Orwella nie nadejdą, one już są!

Primo 1. Praca całkowicie odczłowieczona, odhumanizowana, nie jesteś pracownikiem tylko maszyną - świadczy o tym nie tylko sposób zarządzania Tobą jako pracownikiem, ale i sposób w jaki jesteśmy rozliczani z pracy. Jak maszyny, kilkanaście dziwnych, często wykluczających się wskaźników oceny naszej pracy to obraz "zezwierzęcenia" miejsca pracy. 

2. Jak wszędzie, w pracy tej sa ludzie o różnych charakterach i podejściu do pracy. Najbardziej denerwują osoby wyniosłe i tzw. padlinożercy (naciskający na sprzedaż). Szczególnie wkurzający jest jeden blondynek z bliźniaczego dla Lbn miasta, pozujący na fejsie z zegarkiem jak Nowak, taki "yuppies" w krzywym zwierciadle. Tym i podobnych cwaniaczków tam pod dostatkiem, pseudotrenerów, chodzacych po plecach ludzi - pracowników na słuchawie, którzy po to by iść na siusiu muszą qwa dzwonić lub wysyłać urągające ludzkiej godności maile. 

3. Intranet to koszmar, często niekatualne i wzajemnie się wykluczające informacje. 

4. Rozmowy - to chyba najgorsze. Nie, nie same rozmowy, chamstwo klientów da się znieść, w końcu po to tu pracujemy, ale fakt, że rozmowy wpadają jedna za drugą to absurd i szczyt wyzysku. Przecież można systemowo wprowadzić klika sekund przerwy między jedną a druga rozmową dla: oddechu, łyka wody, przetrybienia w mózgu. Po 8 -10 godzianch takiej pracy człowiek jest totalnie wykończony - gardło i oczy padają, psycha od słuchania idiotów pada, nie mówiąć-a niektórzy mają takie problemy, proszę się nie śmiać - o hemoroidach. 

5. Kto zapłaci Nam za choroby zawodowe, czy ktos - jakiś inspektor BHP bada narażenie na czynniki szkodliwe dla zdrowia - tj. ciagłe patrzenie w ekran komputera, ciągłe skupienie, stres, presja sprzedażowa, ciągłe mówienie, chrypka. A wystarczy .... kilka sekund systemowej luki miedzy rozmowami, 10 min przerwy na godzinę (tak jak było kiedyś) i bank nie musiałby szukać nowych pracowników. 
Czym różni się taka praca od pracy w krajach III Świata...
Czy o taką Polskę walczyła "Solidarność", związki zawodowe...

6. Kolejny aburd, prawdopodobnie niezgodny z prawem pracy, to tzw. dyżury, w rzeczywistości - i tu poprawna terminologia - to nadgodziny. Takiej orwellowskiej nowomowy tam zresztą pod dostatkiem. Otóż kodeks pracy precyzyjnie wskazuje, kiedy przedsiębiorca może zlecić pracownikowi pracę w godzinach nadliczbowych. Pracodawca ma możliwość zlecenia nadgodzin pracownikom, nie może zrobić tego dowolnie, a już wykluczone jest, by planował im z góry nadgodziny. Włąsnie -"z góry", przecież ten dyżur to nie są potrzeby pracodawcy w danym momencie tylko jest narzucany z odpowiednim wyprzedzeniem, co jest niebywałym skandalem. Przecież co miesiąc narzucone jest prewencyjnie 10 godzin nadgodzin !

7. Żyjemy w dzikich, odczłowieczonych czasach. Niestety system edukacji wychował gimbusów i studenciaków którzy pozbawieni są myślenia niezależnego - nie chcę obrażać tutaj wszystkich, ale po częsci taka jest prawda. Dla "takiego nowego czlowieka" praca w niedzielę i święta i oferowanie przy okazji tych dni Mini Rartki to nic nadzwyczajnego, zero refleksji, totalne bezmózgowie. To nic, że dają z siebie robić mentalnych niewolników, pozbawiając się podstawowych praw cywilizacji europejskiej, łacińskiej, naszej cywilizacji -to jest prawa do święta, godnego życia, prawa do życia rodzinnego i ustabilizowanego. Tak przy okazji -dlaczego nie ma trzech sztywnych zmian, tylko grafik ustalany jest indywidualnie. Przecież to wcale nie jest na korzyść przeciętnego pracownika, no chyba ,że mówimy o studenciaku, który musi melanżować. 

8. Fakt, że jest taka rotacja wśród pracowników świadczy o panującym tam bizantyjskim systemie zarządzania kadrą pracowniczą. Nie jest on w żaden sposób nowoczesny. Nowoczesne były też kołchozy w ZSRR. Jak to się skończyło, każdy wie. 

9. Sprzedaż - to pozostawiam bez komentarza. Każdy wie jak jest. Cyrk. 

Podsumowując -system bezduszny, odczłowieczony. Za 1400 plus minius złotych (a po odliczeniu kosztów dojazdu za niewiele ponad 100 zł) czlowiek zdzriera sobie gardło, psuje sobie oczy i naraża na ubytek na słuchu, nie mówiąc już o nadwerężonej psychice. Jedyna alternatywa jaka ta instytucja prezentuej to: znajdź sobie nową pracę. Hmm, nie zapominajmy jednak, że w kilkudziesięciu procentach PKO BP to także udziały Skarbu Państwa, czyli w dużej przeności nas wszystkich. Jak sobie urządzimy życie w naszej Ojczyźnie zależy od nas samych. Nie dajmy się r.... w du.ę . Pozdrawiam. Lublinianin.

Dodam jeszcze, że dla osób z fullem ta praca to gehenna. 20 pootwieranych apliacji, 20 zakładek z Intranetu, programy się co chwila wylogowują. Qwa da się tak pracować tydzien, miesiąc, rok, ale dłużej człowiek wysiada. Usankcjonowane niewolnictwo, łamanie praw człowieka. H.j w d... tym menadżerom. 1500 na łapę...
Jeszcze ta nowa weryfikacja, idiotyzm. Zmieniające się procedury, wynik radosnej twórczości niby specjalistów.
Eksploatacja , 2 lata , człowiek się wypala i albo sam się zwalnia albo go zwalniają...
Twarde reguły???
Jakie reguły, to nie są reguły - to przemyślany system krótkotrwałej i maksymalnej eksploatacji zasobu pracowniczego.