Najlepiej niech zlikwiduje śmiecia i podzieli jego wartość (kasa w spiżarni) pomiędzy ostałych się akcjonariuszy (to będzie ładny zysk).
Póki co nie wymyślił i nie wymyśli nic aby wyprowadzić tą pożyczaną póki co kasę ze spółki, bo w przeciwnym razie, podając sprawę do sądu, będzie miał jeszcze bardziej ciepło pod tym tłustym pancerzem.
Tak więc, aby przejąć kasę, która jest tutaj gwarantem istnienia, musi zebrać akcje z rynku, albo dzielić ją z innymi.
Może jakieś wezwanko po atrakcyjnej cenie.....hmmm, kto wie :))))