Dzięki qwerty za merytoryczny komentarz.
Strajk w Hollywood spowodował, że poprzesuwało im się na przyszłe kwartały bardzo dużo prac (a zwiększyli pod to zatrudnienie - stąd te większe koszty). Wg mnie i tak w miarę nieźle z tego wybrnęli, bo strajk oznaczał kompletny brak prac (czytaj: przychodów z tego tytułu).
Wygląda na to, że zastąpili prace na planach filmowych większą ilością cinematików, reklam itp..
Ciekawe, czy uda im się coś nadgonić do końca roku.