Moim zdaniem ( ale zastrzegam, to nie jest porada a prywatne przemyślenia) Santander jeszcze nic nie kupił. Czekają na naturalne ochłodzenie wskaźników (sam bym tak zrobił, będąc po tej drugiej stronie przy założeniu że poniższe moje wypociny są choć zbliżone do rzeczywistości).
Spółce (zarządowi a tak naprawdę głównemu akcjonariuszowi który ma zapewne plan sprzedaży całego pakietu w przewidywalnej przyszłości, czy to w ABB czy też pakietowo jednemu inwestorowi ) nie zależy na skupieniu jak największej liczby akcji (tzn. nie jest to głównym celem, raczej przy okazji może się wydarzyć).
Chodzi o (trwałe!) podniesienie kursu do poziomu, przy którym główny akcjonariusz będzie miał pozycję dobrą do negocjacji w sprawie sprzedaży całego swojego pakietu.
Rozsądnym jest, by kurs zatem rósł "organicznie" a nie skokowo. Nie jest problemem wywindowanie kursu do poziomu nawet 200zł / akcję gdyby skup zrobić agresywnie w tydzień i wpompować 200mln euro w ciągu jednego tygodnia ( przecież nic nie stało na przeszkodzie generalnie żeby tak zrobić, kasa jest). Przykładów takich hiperbolicznych wzrostów giełda dostarcza multum. Tylko skutkiem takiej pompy zazwyczaj jest równie drastyczny i dramatyczny spadek (kiedy ulica i fundusze orientują się, że zostały z akcjami wywiezione na jakieś abstrakcyjne poziomy).
Nie o to chodzi tutaj. Wzrost ma być trwały (a zatem organiczny) i stabilny (poparty wskaźnikami). Kurs ma wejść na wyższe poziomy niejako naturalnie. Tak by tam trzymać się w trendzie bocznym, a nie równie spektakularnie zlecieć na pysk.
Po wzroście z 14zł na 29 naturalnym jest "wymiana" części akcjonariatu.
Robert Heinlein w świetnej książce "Luna to surowa pani" napisał kiedyś " Nie ma darmowych obiadów!"
Słodziak z Santandera robi darmowe "analizy", za które żaden z nas z ulicy nie płaci.
Jeśli za coś nie płacisz, to Ty jesteś towarem.