Sęk w tym, że Rosja jeszcze wytrzyma gospodarczo rok czy nawet dwa lata bez popadania w skrajną zależność od Chin, no i dlatego będzie wydłużała proces negocjacyjny tak długo jak tylko da radę, bo ma przewagę na froncie.
Jak zniknie przewaga albo straty infrastrukturalne zaczną być zbyt dotkliwe (np. Ukraina tymi swoimi nowymi rakietami całkowicie zniszczy jakąś istotną rafinerię), no to wtedy zapewne na serio przystąpią do rozmów. Na razie to jest teatrzyk dla Trumpa z jednej i z drugiej strony, żeby nie urazić jego ego.
Taka niestety jest rzeczywistość, że obie strony muszą się podlizywać naszemu pomarańczowemu przyjacielowi. Tak na moje oko to nawet zachowanie Trumpa jest zbyt służalcze w stosunku do Putina, biorąc pod uwagę gospodarczą i militarną sytuacje Rosji, dlatego podejrzewam że tam wchodzą w grę inne kwestie. Nie wiem czy jakieś haki, czy po prostu zwykły podziw dla Putina.
W każdym razie ma niewspółmiernie zbyt korzystną pozycje negocjacyjną, biorąc pod uwagę możliwe środki nacisków USA. Bardzo źle się stało dla Ukrainy, że właśnie w tym newralgicznym momencie, gdy obie strony są mocno wymęczone, to Trump zasiada w fotelu prezydenckim - on będzie cisnął na pokój, nawet jeżeli będzie mocno niekorzystny dla Ukrainy. No ale parafrazując mojego ulubionego komika z USA grasz takimi kartami jakie rozdał los.