Pytanie, czy wszystko to nie jest myślenie życzeniowe. Cordia nie potrzebuje 95% akcji, wystarczy im 9/10 na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy, żeby wycofać spółkę z giełdy. Przy obecnym free float, jeśli na walnym będą tylko oni i Hanapeta, są w stanie zdjąć firmę z parkietu. Warunek ustawowy już spełnili: zrobili wezwanie.
Wtedy my zostajemy jako mniejszościowi akcjonariusze spółki akcyjnej poza giełdą i pytanie, komu nasze akcje sprzedamy. Cordia ma narzędzia do tego, żeby zyskiem z mniejszościowymi się nie dzielić (może go wyprowadzać np. na Węgry).
Nie wiem wcale, czy fundy "nie oddadzą". Polnord w portfelu Nationale Nederlanden jest na 150 miejscu, w Aegonie na 130, jeśli chodzi o wartość. W TFI Sarbiec piąte od końca. TFI PZU już się wypluło z połowy akcji, bez żadnych dili, o których byśmy wiedzieli. Stać ich na to, żeby to sobie wpisać w straty, bo to ułamki procentów, a Cordia właśnie zagwarantowała cenę, którą trudno by im było uzyskać na rynku (no chyba że ktoś z Was wierzy, że można sprzedać papier za 5-10 mln bez zmasakrowania kursu).
Też bym chętnie czekał na te 5, 12, 20 zł, ale nie znalazłem tu jeszcze dobrego argumentu, że to jest możliwe.