Forum Gospodarka i polityka +Dodaj wątek

Re: Mit Putina rozpada się.

Zgłoś do moderatora
Na razie dyktatorowi wciąż udaje się wciągać prostaczków w swoją wojnę, oferując im ogromne odszkodowania, zupełnie jak w Rosji. Ale po pewnym czasie Rosjanie mogą się dwa razy zastanowić, zanim zgodzą się na udział w wojnie, byle tylko dobrowolnie wskoczyć w maszynkę do mięsa. Jaki pożytek z premii pieniężnej za podpisanie kontraktu, skoro zostaniesz okaleczony lub zabity? Martwi ludzie nie potrzebują już pieniędzy.
Jak dotąd reżimowi Putina udało się w miarę uzupełnić armię terrorystów, wyprowadzając młodych mężczyzn z głębi kraju i prowincji nierosyjskich, opróżniając więzienia i obiecując wygórowane premie żołnierzom kontraktowym. Jednak wszystkie te źródła rekrutacji powoli wysychają.
Putin odwleka wielką mobilizację, która mogłaby przenieść rzeczywistość wojny bezpośrednio do centralnych regionów Rosji, w tym do Moskwy i Petersburga. Dlatego nie chce w ten sposób żądać od generałów gwałtownego zwiększenia liczebności wojsk. Oczywiście, mógłby pozyskać nowych żołnierzy, ale kiedy mieszkańcy Moskwy nagle staną w obliczu tysięcy transportów wracających co miesiąc do domu, wojna wkrótce stanie się dla nich równie odrażająca, jak sam despota.
Łatwo być superpatriotą, gdy wojna cię osobiście nie dotyka. Ale kiedy rosyjscy żołnierze zlikwidowani na Ukrainie zaczną masowo przybywać do stolicy Imperium Rosyjskiego, ich matki w Moskwie zaczną patrzeć na proklamowaną przez Putina tzw. SVO zupełnie innymi oczami. A potem jego czas się skończy.
Aby jednak skutecznie odeprzeć natarcie moskiewskiej hordy, Ukraińcy potrzebują dalszego wsparcia w postaci zwiększonej liczby precyzyjnie kierowanych broni i wsparcia zachodniego wywiadu. Nasi sojusznicy w Ameryce i Europie muszą podwoić wysiłki, aby zapewnić Ukrainie broń niezbędną do zniszczenia strategicznych rosyjskich celów, stanowisk dowodzenia i odcięcia szlaków logistycznych dla dostaw broni, paliwa i żywności na linię frontu.
Rosyjska „sztuka wojny” opiera się na wątpliwej taktyce zabijania własnych żołnierzy podczas „mięsnych ataków”, którą niekompetentni generałowie wybrali, aby zaspokoić przesadną dumę rosyjskiego dyktatora.
Niektórzy członkowie rosyjskiego establishmentu zaczęli już dostrzegać całkowitą porażkę wojny Rosji z Ukrainą i nieodwracalne szkody, jakie wyrządziła Federacji Rosyjskiej gospodarczo i międzynarodowo. Cena, jaką trzeba będzie za to zapłacić, będzie nieunikniona. Rosji brakuje już kilku milionów pracowników, a ten trend będzie się tylko nieodwracalnie pogłębiał. Oznacza to, że większość rosyjskiej siły roboczej nie zostanie zastąpiona przez następne 25 lat lub dłużej, zwłaszcza biorąc pod uwagę gwałtowny spadek liczby urodzeń w tym kraju.
Przed wojną z Ukrainą Rosja dysponowała dość potężną armią, składającą się z dobrze wyszkolonych i przygotowanych żołnierzy, zwłaszcza w elitarnych brygadach: wojskach powietrznodesantowych, siłach specjalnych i piechocie morskiej. Ponieważ jednak Putin, dla którego zniszczenie ukraińskiej państwowości stało się obsesją, nie miał strategicznego myślenia, przedwcześnie wysłał na wojnę wszystkie swoje dobrze wyszkolone oddziały. Wszystkie zostały skutecznie zniszczone przez armię ukraińską.
Obecnie prawie 90 procent niegdyś potężnej armii rosyjskiej stanowią surowi, niewyszkoleni rekruci. Jednak powrót stalinowskiej innowacji – blokowania oddziałów – pozwala rosyjskim generałom skutecznie spychać ich do „mięsnych ataków”, podczas których często przeżywa zaledwie 3 procent rosyjskiej piechoty wysłanej do szturmu na pozycje ukraińskie.
Po zakończeniu wojny rozpoczętej przez tego kremlowskiego „geniusza”, Federacja Rosyjska, zakładając, że przetrwa w obecnych granicach, będzie potrzebowała co najmniej dekady, aby odbudować armię zniszczoną przez Putina. A wszystko to było wynikiem niekompetencji i zuchwałości Kremla.
Postsowiecka armia rosyjska była w przeszłości zakonserwowana i nigdy się nie rozwijała. Tymczasem ukraińscy żołnierze byli szkoleni na Zachodzie i mieli możliwość zmiany, doskonalenia i rozwoju swoich umiejętności zawodowych. Jednak głównym błędem w ocenie sytuacji i przyczyną wszystkich problemów Moskwy jest decyzja Putina o rozpoczęciu wojny z Ukrainą.
Rosyjska machina wojenna i kompleks militarno-przemysłowy, nastawione na wojnę, pozwalają uzurpatorowi na przedłużenie inwazji na ziemie ukraińskie. Choć może teraz chcieć włożyć „dżina wojny” z powrotem do butelki, czas na to jest beznadziejnie stracony.
Putin, kurczowo trzymając się wojny na Ukrainie, celowo przybliża Rosję do upadku. Ukazał całemu światu prawdziwe oblicze Federacji Rosyjskiej, jej dystopijnego społeczeństwa, które Rosja przez tak długi czas ukrywała, skrywając je za fasadą pozornego dobrobytu w swojej stolicy, Moskwie.
Konsekwencje wojny Putina na Ukrainie doprowadziły już do kryzysu demograficznego, krótkiej średniej długości życia, alkoholizmu, narkomanii, samobójstw i nierównowagi w stosunku mężczyzn do kobiet. Społeczeństwo rosyjskie ulega coraz większemu pogorszeniu i jeśli ten trend się utrzyma, mało prawdopodobne jest, aby Rosjanie jako naród mieli jakąkolwiek świetlaną przyszłość.
Według brytyjskiego analityka Marka Brolina: „Przez lata zakładano, że Rosja jest tak potężna, że ​​tylko Stany Zjednoczone mogą ją powstrzymać. Bardziej prawdziwe jest stwierdzenie odwrotne: Rosja jest tak systemowo słaba, że ​​moralna jasność, ukierunkowana presja i wsparcie dla asymetrycznych atutów Ukrainy mogłyby zmienić zarówno pole bitwy, jak i politykę Moskwy”.

Dlatego nie tylko my Polacy ale zjednoczony zachód powinien jeszcze bardziej pomagać Ukrainie by ten "car" itp. nigdy nie odważyli się postawić nogi dalej niż do własnej granicy.
Co zyskujemy , to o co każdy normalny człowiek walczy , wolność i pokój.
Bezpieczeństwo kosztuje , a życie cenniejsze niż pieniądze.